42. „Wypowiedz jej imię” — James Dawson | Krwawa Mary chce cię zjeść

42. „Wypowiedz jej imię” — James Dawson | Krwawa Mary chce cię zjeść


Tytuł: Wypowiedz jej imię
Tytuł oryginalny: Say Her Name
Autor: James Dawson
Tłumaczenie: Marcin Sieduszewski
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 270
Moja ocena: 7/10

Trójka nastoletnich przyjaciół w noc Halloween przyzywa ducha legendarnej Krwawej Mary. To, co miało być zabawą, zmienia się w koszmar i dramatyczną walkę o przetrwanie. Bobby, jej przyjaciółka Naya i przystojny Caine muszą się zmierzyć z nawiedzającą ich w snach upiorną siłą mieszkającą po drugiej stronie lustra. Nastolatkowie odkrywają tajemnicę z połowy XX wieku. Odnajdują jedyną ofiarę, która umknęła Krwawej Mary i od lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Czego upiór pragnie naprawdę – ukojenia czy zemsty?
(opis z LC)

Przede wszystkim Wypowiedz jej imię nazwałabym najwyżej thrillerem, a nie horrorem. Trzeba by być naprawdę wrażliwym, żeby się czegoś w tej książce przestraszyć, a wierzcie mi, sama jestem tchórzem (pierwszy odcinek American Horror Story wyłączyłam po dziesięciu minutach, bo już więcej nie dałam rady obejrzeć). Lekturze może jednak towarzyszyć lekki dreszczyk emocji, zwłaszcza pod wieczór, gdyż znajdzie się kilka scen pobudzających wyobraźnię. W tego typu książkach ważną rolę odgrywa miejsce akcji. Angielska szkoła dla dziewcząt z internatem nieźle się tu sprawdziła, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jej przeszłość.

W każdym razie myślę, że autorka ciekawie zinterpretowała historię o Mary i stworzyła dla niej zupełnie nowe tło i motywy. To nie jest już tylko zakrwawiona nastolatka, która najwyraźniej nie lubi swojego imienia, bo zabiera na drugą stronę każdego, kto wypowie je w odpowiednich warunkach. Chociaż akcja nie pędziła na łeb, na szyję, dało się wyczuć wzrastające napięcie wraz z upływem kolejnych dni, które pozostały postaciom na uratowanie życia. Końcówka przyniosła zaskoczenie i w sumie dobrze, bo jest przez to bardziej nieoczywista.

Patrząc na bohaterów, szybko można zgodzić się z tym, że James Dawson wolała skupić się na innych elementach powieści. Da się ich polubić, ale za dużo nie można o nich powiedzieć. Bobbie nosi okulary i coś tam przebąkuje o pisaniu, Caine jest przystojny i trochę interesuje się sztuką, a Naya… no właśnie nie mam pewności, ale ona chyba miała być „tą przebojową”. Z postaciami pobocznymi podobnie. Jeśli chodzi o główną zainteresowaną, czyli dziewczynę z lustra, była najlepiej wykreowana, choć mam wrażenie, że też można by jeszcze trochę bardziej rozwinąć jej historię. Trzeba przyznać, że aż tak bardzo nie przeszkadzało to w czytaniu, ale też nie zaszkodziłaby jakaś dodatkowa iskra w tym kierunku.

Kto nigdy nie zastanawiał się nad prawdziwością tej swoistej legendy o Krwawej Mary, niech pierwszy rzuci kamieniem. Wypowiedz jej imię to taka przyjemna młodzieżówka napisana prostym językiem, którą można pochłonąć prawie że na raz, a może i się zdarzyć, że czasem po plecach przebiegną ciarki.

Wyzwania:
– Klucznik
– Czytam Young Adult
Book haul #4 Tyle książek, tak mało czasu, czyli kiedyjatoprzeczytam?

Book haul #4 Tyle książek, tak mało czasu, czyli kiedyjatoprzeczytam?

Witam serdecznie. Trochę mnie tu nie było i nie będę się za bardzo tłumaczyć; po prostu potrzebowałam chwili odpoczynku. ;) Jako że znowu nazbierałam sobie trochę książek z różnych źródeł, postanowiłam pochwalić się zdobyczami. Napiszcie, o których z pozycji chcielibyście przeczytać recenzje.

Stosik biblioteczny

  1. Konkurs, Julie Murphy — aktualnie czytam. Jak na razie jest całkiem fajnie.
  2. Cichy wielbiciel, Olga Rudnicka — na początku marca będę uczestniczyć w spotkaniu autorskim z panią Rudnicką, więc wypadałoby wreszcie przeczytać jakąś jej książkę. Co prawda już od jakiegoś czasu chciałam przeczytać Natalii 5, ale niestety ciągle jest wypożyczona.
  3. Wojownicy. Ucieczka w dzicz, Erin Hunter — bardzo mnie zaciekawiła ta pozycja, chociaż sama nie wiem dlaczego. Zastanawiam się, jak będzie wyglądać narracja z perspektywy kota (a na to się zapowiada).
  4. Czarne skrzydła, Sue Monk Kid — na Dyskusyjny Klub Książki.
  5. Nomen omen, Marta Kisiel — ta lektura już za mną. (Widzicie, przekonuję się do polskich autorów!). Może nawet skrobnę parę słów na jej temat.
  6. Wypowiedz jej imię, James Dawson — też przeczytane, a recenzja się pisze.
Własne nabytki

  1. Pan Darcy nie żyje, Magdalena Knedler — wreszcie u mnie! I to w półtwardej oprawie!
  2. Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji, Charlotte Cho — nigdy bym nie przypuszczała, że kupię tego typu książkę, ale ta akurat zwróciła moją uwagę. Już nie mogę się doczekać, kiedy stanę się boginią. ^^
  3. Lustrzany świat Melody Black, Gavin Extence — kolejna książka autora genialnego Wszechświat kontra Alex Woods. Co prawda ptaszki mi wyśpiewały, że nie dorównuje swojej poprzedniczce, ale zamierzam przekonać się o tym na własnej skórze.
  4. Miecz Lata, Rick Riordan — no zwyczajnie nie mogłam przepuścić tego tomu. :)
To już wszystko. Czytaliście coś? Coś polecacie? Dajcie znać w komentarzach. :)
41. „Przebudzenie labiryntu” — Rainer Wekwerth | Labirynt, który nie jest labiryntem

41. „Przebudzenie labiryntu” — Rainer Wekwerth | Labirynt, który nie jest labiryntem


Tytuł: Przebudzenie labiryntu
Tytuł oryginalny: Das Labyrinth erwacht
Autor: Rainer Wekwerth
Tłumaczenie: Zaniewska Aldona
Seria: Labirynt; tom: 1
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 349
Moja ocena: 6,5/10

Siedem osób, sześć bram, trzy dni i niezliczona ilość pułapek. Grupa nastolatków nie ma pojęcia, jak znalazła się w innym wymiarze. Otaczają ich ściany wyimaginowanego labiryntu. Jeden fałszywy krok może zmienić ich los, błędny wybór zaprowadzić w ślepy zaułek. Kto z nich przetrwa i zdąży wydostać się z labiryntu, który zdaje się śledzić każdy ich ruch? Labirynt nie daje odpowiedzi, stawia tylko pytania… 
Czas ucieka, a żadne z nich nie czuje, aby udało się mu zbliżyć do rozwiązania mrocznej zagadki.
(opis z LC)

Nie ukrywam, że z Przebudzeniem labiryntu wiązałam duże nadzieje. Czytając blurb stwierdziłam, że jest to coś idealnie w moim klimacie. Co z tego wyszło?

Zacznę od sprawy nieco konfundującej. Otóż w całej powieści… nie ma żadnego labiryntu. Nie żartuję. Żadnego. I nawet nie zanosi się na to, żeby był. Chyba jedynie ktoś w środku wspomniał o znajdowaniu się w labiryncie, co zresztą nie pasowało do sytuacji. Dlaczego więc taki, a nie inny tytuł? Jeśli nie weźmiemy pod uwagę chwytu marketingowego, to nie mam zielonego pojęcia. Mówiąc skrótowo, bohaterowie po prostu idą przed siebie przez równinę. Tutaj mam z książką problem, bo niby nie była nudna, ale z drugiej strony niewiele się działo. „Wysokie napięcie do ostatniej strony” — tak reklamują na tylnej okładce, ja jednak czuję niedosyt, ponieważ dopiero pod koniec poczułam jakąś akcję.

Lepiej wypada kategoria bohaterów. Autor pokusił się o różne cechy dla każdej z postaci, co sprawia, że stanowią większe indywidualności. Może i nie są zarysowani bardzo głęboko, ale w tym kontekście pewnie trudno byłoby tego uniknąć — w końcu oni sami na tym etapie praktycznie niczego o sobie nie wiedzą. No, jedna osoba wyszła trochę karykaturalnie…
„Położę się na was jak cień nocy i zabiję was wszystkich” — pomyślała. Omal nie zachichotała, ale w ostatniej chwili stłumiła śmiech. Nie, nie mogła się zdradzić przed wrogiem.
...ale z pewnych przyczyn możemy spuścić na to zasłonę milczenia.

Powieść czyta się przyjemnie. Wekwerth posługuje się wcale ładnym językiem i miałam wrażenie wręcz płynięcia przez lekturę. Jednakże czymś, co najbardziej zaskoczyło mnie w raczej negatywny sposób, był koncept na rzeczywistość czy też po prostu przestrzeń, w której znaleźli się protagoniści. Budzą się w środku niczego z niewielkim inwentarzem i skąpymi wskazówkami do dalszych poczynań. Wędrują, wędrują, a to coś nieokreślonego ich zaatakuje, a to sami wdadzą się w sprzeczki i w sumie niewiele z tego wynika. Prawda jest taka, że na końcu wiemy tyle, co na początku, a w międzyczasie wcale nie pojawiły się nowe pytania. Nie otrzymujemy żadnych informacji, na podstawie których można by się choć w minimalnym stopniu zorientować, jaką genezę miała opisana historia. Kto wie, może to tylko taktyka mająca skłonić do sięgnięcia po następne części; ja na razie widzę pustki w kreacji świata.

Czy polecam tę książkę? Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć. Ma swoje lepsze i gorsze strony lecz mimo wszystko drzemie w niej jakaś tajemnica, którą bardzo chciałabym poznać.


Wyzwania:
– Czytam fantastykę
– Klucznik
– Czytam opasłe tomiska
– Czytam Young Adult
– Mini maratony czytelnicze
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger