44. „Jak się uczyć” — Benedict Carey | Rewolucja w uczeniu?

44. „Jak się uczyć” — Benedict Carey | Rewolucja w uczeniu?


Tytuł: Jak się uczyć
Tytuł oryginalny: How We Learn
Autor: Benedict Carey
Tłumaczenie: Dariusz Wójtowicz
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 341
Moja ocena: 7,5/10

Ile razy dostałeś złą ocenę ze sprawdzianu? Nie umiałeś czegoś przy odpowiedzi? Nawet jeśli siedziałeś przy podręczniku cały dzień i całą noc, ostro zakuwając? Nie mogłeś przypomnieć sobie czegoś, co jeszcze wczoraj miałeś w małym palcu? Albo miałeś problem z zadaniem matematycznym? Już nawet to wypracowanie na polski szło jak po grudzie... Te czasy się skończyły. Książka Benedicta Careya pokaże ci, co robisz źle i jak powinna wyglądać prawdziwie efektywna nauka.

Chyba od zawsze interesowały mnie sprawy związane z mózgiem, jego możliwościami i funkcjonowaniem. Chciałabym też związać z tym swój przyszły zawód. Szczególne miejsce zajmowała w tym wszystkim tak zwana neuronauka. Nie miałam problemu z uczeniem się, ale zastanawiało mnie na przykład, co sprawia, że niektóre rzeczy łatwo wchodzą mi do głowy, a innym jawią się jako czarna magia, i na odwrót. Dlatego też Jak się uczyć od razu przykuło moją uwagę. W końcu „najlepsza, najnowocześniejsza bestsellerowa książka” oraz „trwałe i spektakularne wyniki” — to z okładki — mówią same za siebie, prawda?

Bardzo fajnym wstępem jest przedstawienie teorii zapamiętywania i biologii mózgu, w tym historii legendarnego już chyba w tym środowisku przypadku pacjenta H. M. Przybliży on po raz pierwszy lub przypomni podstawowe kwestie z tego tematu. Następnie w obszernych rozdziałach autor prezentuje najlepsze jego zdaniem techniki warte wprowadzenia przy nauce, a swoje przekonania podpiera wynikami badań. Zaskoczeniem dla mnie było to, że zwrócił uwagę nie tylko na zapamiętywanie informacji, ale też wykonywanie poszczególnych ćwiczeń w sporcie, rozwiązywanie problemów matematyczno-logicznych i pisanie dłuższych prac, czyli elementów, których de facto nie da się wyćwiczyć. Rozdział „Jedenaście zasadniczych pytań” to skondensowana wiedza płynąca z tej lektury, podsumowanie najważniejszych zagadnień, które powinniśmy z niej wynieść.

Najważniejsze pytanie oczywiście brzmi: czy ta książka jest przydatna? Moim zdaniem tak. Nie jest to może zdecydowane tak, ale faktycznie pokazuje ona niepopularne sposoby na przyswajanie wiedzy, które wydają się sensowne. Autor zrezygnował z rozdrabniania się i wyliczania wszystkich przydatnych elementów przy nauce, np. mnemotechnik, odpowiedniej diety na rzecz takich, które powinny nam wyznaczać ogólny plan uczenia się — jak przeplatanie, testowanie samego siebie i tak dalej, wyjaśniając przy tym dokładnie, co i dlaczego. Żeby jednak nie było za kolorowo...

Wspomniane już przeze mnie matematyka i pisanie: metoda dla nich przeznaczona nie jest jakaś niesamowita i nie można by jej zastosować na przykład na sprawdzianie (choć doceniam, że Carey i tak coś o tym napisał). W ogóle opisane tu metody nie robią jakiegoś wielkiego wrażenia. Powiedziałabym raczej, że autor układa w całość kawałki układanki, które wcześniej walały się bezładnie w zakamarkach podświadomości. Mimo to uważam, że książka daje radę (subtelna gra słów) i jest pomocna, gdy chcemy dowiedzieć się, co możemy zrobić, by osiągać lepsze wyniki. Do tego została napisana w dość ciekawy sposób, nieskomplikowanym językiem, chociaż zdarzały się również momenty nieco nużące; autor pozwalał sobie czasem na dygresje i powtarzanie tego, co już napisał.

Może ten poradnik nie sprawi, że zatrudnią was w Google i nie sprawi, że staniecie się nagle pogromcami konkursów wiedzy, ale w przeciwieństwie do innych na pewno da realne wskazówki co do kierunku w jakim należy podążać. Pamiętajcie też, żeby nie dać się zwieść: nie ma co liczyć na cud. Podstawą do nauki jest zaangażowanie — bez niego będzie wam o wiele, wiele trudniej. Jak się uczyć polecam pasjonatom, osobom, które koniecznie chcą i/lub potrzebują poprawić swoją efektywność oraz dla ciekawości, nawet jeżeli szkolne lata macie dawno za sobą.

Wyzwania:
– Klucznik
– Mini maratony czytelnicze
43. „Wojownicy. Ucieczka w dzicz” — Erin Hunter | A ty, chciałbyś dołączyć do Klanu Pioruna?

43. „Wojownicy. Ucieczka w dzicz” — Erin Hunter | A ty, chciałbyś dołączyć do Klanu Pioruna?


Tytuł: Wojownicy. Ucieczka w dzicz
Tytuł oryginalny: Warriors. Into the wild
Autor: Erin Hunter
Tłumaczenie:  Katarzyna Krawczyk
Seria: Wojownicy; tom: 1
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Liczba stron: 320
Moja ocena: 8,5/10

Dla Rdzawego spokojne życie u boku Dwunożnych nie jest pełnią szczęścia. Nie zadowala go bycie kotem domowym, marzy mu się coś więcej. W końcu zbiera się na odwagę i zbliża do lasu w poszukiwaniu prawdy. Za sprawą przypadku otrzymuje szansę, by uciec daleko w głąb gęstwiny, gdzie czeka go zupełnie inne życie. Nikt się nie spodziewa, ile obecność nowego kota w klanie zmieni w ich losach.

Wojownicy. Ucieczka w dzicz to interesująca lektura, która może zaciekawić tych młodszych i tych starszych. Jej największym atutem jest oryginalność — wyłamanie się ze schematu. Ostatecznie, ile książek nie jest pisanych z perspektywy ludzi? Oczywiście nie mam tu na myśli „człowiekopodobnych” istot takich jak wampiry, wróżki czy anioły. Do tego ścierają się tu dwa oblicza kotów — nasz poczciwy kanapowiec, pulchniutki i leniwy kontra dziki, ponad wszystko lojalny członek klanu. Która natura przeważy?

Fabuła została poprowadzona w zgrabny sposób — akcja zwalnia, gdy jest to konieczne i przyspiesza, kiedy jakaś para kotów właśnie zwarła się w uścisku walki. Autorka czaruje słowem i buduje niezwykły świat kocich przygód, w którym każdy chciałby się zatracić. Koty tworzą społeczność podzieloną na klany, a wewnątrz nich tworzą się hierarchie. Zaskoczyła mnie klimatyczność Wojowników; tu nie da się nie poczuć specyficznej atmosfery, w której żyją członkowie klanu, normalnie niedostępnej dla ludzi. Zwierzęta, choć na potrzeby powieści są trochę spersonifikowane, zachowują typowe dla siebie zwyczaje, ale też różnią się między sobą. Na początku trudno było mi się połapać w imionach, których jest sporo, na szczęście kiedy poznałam bardziej charaktery ich właścicieli, przestało mi to sprawiać problem. Przyjemnym dodatkiem jest mapka, która przedstawia miejsce akcji. W ogóle całe wydanie bardzo przypadło mi do gustu.

Lektura „Ucieczka w dzicz” ma w sobie coś pociesznego, i to nie tylko z powodu obecności milusińskich. Książka jest napisana w nieco baśniowym stylu i przypomniała mi o czasach, gdy byłam młodsza i sama miałam kota. Dała do myślenia na temat słuchania głosu serca i podążania za nim, a w końcu wciągnęła w sam środek historii, by razem z Ognistym Ogonem i resztą stawić czoła nieznanemu.

1. Ucieczka w dzicz | 2. Ogień i lód | 3. Las tajemnic | 4. Cisza przed burzą
5. Niebezpieczna ścieżka | 6. Czarna godzina

Wyzwania:
– Klucznik
– Czytam opasłe tomiska
– Czytam fantastykę
– Mini maratony czytelnicze
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger