25. „Mara Dyer. Tajemnica” — Michelle Hodkin

25. „Mara Dyer. Tajemnica” — Michelle Hodkin


Tytuł: Mara Dyer. Tajemnica
Tytuł oryginalny: The Unbecoming of Mara Dyer
Autor: Michelle Hodkin
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Seria: Mara Dyer; tom: 1
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 412
Moja ocena: 7,5/10

Na temat Mary Dyer przeczytałam sporo różnych opinii. Jedni byli pod wrażeniem, inni stanowczo odradzali. Od początku byłam zainteresowana tą książką i moja ciekawość rosła. Wreszcie nadszedł dzień, w którym znalazła się w moich łapkach, a dzisiaj dzielę się z wami wrażeniami z lektury.

Kim jest Mara Dyer? W tajemniczych okolicznościach giną dwie dziewczyny, przyjaciółki głównej bohaterki. Wygląda na to, że ich śmierć została przepowiedziana, ktoś wiedział co si się wydarzy. Powieść z paranormalnym twistem i przesłaniem: pozory mylą....
(źródło opisu: okładka)

Generalnie Mara Dyer. Tajemnica podobała mi się. Tak, poczułam ten dreszczyk emocji i nie mogłam się oderwać od czytania przez większość czasu. Dopadł mnie syndrom znanego wam zapewne „Jeszcze-tylko-jednego-rozdziału”. Powieść ma klimat, nieco mroczny, i to stanowi chyba jedną z jej głównych zalet.

Książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Była też całkiem zabawna, czego się wcześniej nie spodziewałam. Mimo wszystko nawet ja, czyli fanka raczej lekkich czytadeł, dostrzegłam, że styl jest bardzo prosty — możne nawet trochę za prosty. Nie, żeby aż tak mi to przeszkadzało, inaczej nie czytałabym tylu młodzieżówek, ale co bardziej wybredny czytelnik może mieć z tym problem. Co mogę powiedzieć o fabule — ciekawa. I tak jak nie przepadam za retrospekcjami, tak tu wydały mi się współgrającym z resztą zabiegiem.

Bohaterów nie ma wielu — śledzimy poczynania Mary, a ona od pewnego momentu spędza czas głównie z Noahem. Ach, ten Noah... Przystojny, mądry, inteligentny, bogaty, wrażliwy (i zapewne ważny, bo zamierzam poświęcić mu długi akapit). Lubi pożartować, czytać, chodzi własnymi ścieżkami, mówi wieloma językami, może mieć każdą, a nauczyciele są bliscy lizania mu butów... No dobra, trochę zagalopowałam się z tym ostatnim. Natomiast reszta to prawda. Wady? No, na pewno ma jakieś wady. Ale chyba w innym wcieleniu. To teraz pytanie za sto punktów: kto będzie Tru Loverem panny Dyer? Chcę powiedzieć, że gdy w żeńskiej części widowni minie pierwszy zachwyt nad tą boską postacią, zdajemy sobie sprawę z tego, że Noah jest bohaterem w najlepszym przypadku banalnym, w najgorszym — płaskim, bo znamy go tylko od tej jednej, najlepszej strony. No dobra, może rzeczywiście nie jest tak źle, może intryguje czytelników, tylko że chłopak musi mieć też jakieś słabości, a czasem nieprzyzwoite poczucie humoru się do nich nie zalicza. Co do Mary — dla mnie postać jak postać, ale polubiłam ją. 

Powtórzę to, co mówiono przede mną: pierwsza część Tajemnicy jest lepsza, ale ogólnie to niezły thriller dla nastolatków. Aczkolwiek jeżeli drażni was paranormal romance, tylko będziecie się męczyć. Sama nie wiem, jakim cudem udało się tej książce sprawić, że tak dobrze się przy niej bawiłam. Nie mogę się doczekać drugiego tomu, oby tylko autorka rozwinęła wątek paranormalny i dała odpocząć łomoczącym sercom wielbicielek związku Mary i Noaha.

1. Tajemnica | 2. Przemiana | 3. Zemsta

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
– Czytam fantastykę
– Czytam opasłe tomiska
24. „Osobliwy dom pani Peregrine” — Ransom Riggs

24. „Osobliwy dom pani Peregrine” — Ransom Riggs


Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine
Tytuł oryginalny: Miss Peregrine's home for peculiar children
Autor: Ransom Riggs
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Seria: Pani Peregrinetom: 1
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 389
Moja ocena: 7/10

Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami… Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło…

Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?
(źródło opisu: okładka)

Nie jest to do końca to, czego oczekiwałam. Bardzo spodobała mi się idea wstawienia zdjęć do książki, które miały podsycić ciekawość i dodać dreszczyku, ale ze wszystkich najwyżej kilka było, powiedzmy, niepokojących (mój faworyt to widniejące również na tylnej okładce, przedstawiające dziwnie ubrane dzieci z serpentyną — szybko ominęłam je, czytając wieczorem). Sama powieść też jakoś specjalnie straszna nie jest. Co prawda na początku napięcie rzeczywiście rośnie, aż do punktu kulminacyjnego gdzieś w jednej trzeciej książki i potem znika. Przynajmniej tak było ze mną.

Pomijając, że nie doczekałam się wiele z horroru, Osobliwy dom pani Peregrine przypadł mi do gustu. Zwłaszcza na początku, kiedy nie było jeszcze dokładnie wiadomo, w jaką stronę poszedł autor. Można było poczuć klimat zacofanej nieco w stosunku do reszty świata wyspy i lekkie pióro Ransoma Riggsa. Nie da się ukryć, że się wciągnęłam, w końcu te czterysta stron przeleciało mi w dwa dni.

Mamy osobliwy dom, więc wydaje się, że postacie też powinny być osobliwe, prawda? Rzeczywiście trochę tak jest, ale niestety mam wrażenie, że właściwie żadnej z postaci nie udało mi się dobrze poznać. Jacob był dobrym narratorem, ale generalnie bohaterowie, choć teoretycznie, różni mogliby zostać opisani bardziej szczegółowo.

Rozwiązania fabularne mnie zaskoczyły, ponieważ, jak już mówiłam, po prostu spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Gdyby rozpatrywać ją w kategorii zwykłego thrillera dla młodzieży, bez grozy i bez wywoływania ciarek na plecach, byłaby to trafniejsza decyzja. Historia miała naprawdę duży potencjał, ale Riggs nie wykorzystał go w pełni.

Sama nie wiem, komu polecić tę książkę, gdyż moim zdaniem ani fani horroru, ani fantastyki nie będą do końca usatysfakcjonowani. Nie wszystkiemu, co autor napisał, przyklasnęłabym, jednak zostanę przy twierdzeniu, że to powieść niezła, a zdjęcia, straszne czy niestraszne, zawsze trochę urozmaicają lekturę.

1. Osobliwy dom pani Peregrine | 2. Miasto cieni | 3. Biblioteka dusz

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
– Czytam fantastykę
– Czytam opasłe tomiska
– Kocioł wiedźmy
23. „Gdzie się cis nad grobem schyla” — Alan Bradley

23. „Gdzie się cis nad grobem schyla” — Alan Bradley


Tytuł: Gdzie się cis nad grobem schyla
Tytuł oryginalny: Speaking From Among the Bones
Autor: Alan Bradley
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Seria: Flawia de Luce; tom: 5
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 323
Moja ocena: 10/10

W Bishop's Lacey zbliża się Wielkanoc. Z okazji pięćsetnej rocznicy śmierci świętego Tankreda zaplanowana jest ekshumacja zwłok patrona miejscowego kościoła. Kto wie, czy nie przyniesie ona jakiegoś niespodziewanego odkrycia. Flawia jak zwykle nie będzie mogła się nudzić. Spróbuje się dowiedzieć, jaką tajemnicę skrywa Fela, co się stało z organistą i jakie znaczenie w tej historii odgrywa adamas. A wszy-stkie tropy prowadzą do kościoła... Tymczasem nad rodziną de Luce'ów wciąż wisi widmo utraty Buckshaw.

Z Flawią nie widziałam się od dłuższego czasu. Tę część dostałam od wydawnictwa za wygraną w konkursie jeszcze chyba w zeszłym roku, ale czekała na półce bardzo długo. Powodem były moje obawy: czy po takim czasie nadal będę w stanie lubić tę o kilka lat młodszą dziewczynkę? Czy seria nie straci ze swojego uroku? I jak sobie poradziła nowa tłumaczka? Na szczęście żadna z tych obaw nie miała racji bytu.

Jak już wspomniałam przy okazji jednego z tagów, Flawia jest jedną z najbardziej lubianych przeze mnie postaci ze wszystkich książek, jakie przeczytałam i to uczucie nie słabnie od prawie pięciu lat. Jej inteligencja, wiedza, nietypowe zainteresowania i bystrość umysłu są może nie do końca adekwatne do wieku, ale równoważą je subtelne niewinność i nawet momentami naiwność typowe dla dzieci. Poza tym kocham jej poczucie humoru.
Nie ma sensu tracić czasu na fałszywą próżność, jeśli mamy w zanadrzu prawdziwą.*
Co jest jednak najlepsze, nie tylko tytułowa bohaterka ma dopracowaną kreację. Mamy w tej powieści, a właściwie całej serii, całą plejadę ciekawych postaci. Na początku muszę wspomnieć o pani Mullet, która niewątpliwie pomogła mi we wcześniej wspomnianym konkursie. Jej się po prostu nie da nie lubić. Idąc dalej — próżna, ale w głębi serca oddana rodzinie Ofelia, mól książkowy Dafne, poważny i surowy ojciec, pomocny i domyślny Dogger, inspektor Hewitt... Niemożliwym jest wymienić wszystkich, ale każdy ma za sobą historię, każdy się wyróżnia. Nowe postacie pojawiające się w tej części nie odbiegają pod tym względem od reszty i taka mieszanka osobowości działa na powieść bardzo pozytywnie.

Jednym z największych atutów cyklu jest moim zdaniem styl autora. Cechuje go przede wszystkim barwny język, bogate słownictwo oraz czasem pojawiają się nawiązania do sztuki i literatury. Warto tutaj pochwalić tłumaczkę, Magdalenę Moltzan-Małkowską, która sprostała zadaniu po równie dobrze wykonanej pracy Jędrzeja Polaka. Opisy nie są nudne, a dialogi sztuczne. Raczej interesujące i błyskotliwe! Budują niezwykły klimat angielskiego miasteczka; podczas lektury czułam się, jakbym wnikała do opisywanych miejsc. Łatwo się wciągnąć i mimo że fabuła nie obfituje w zwroty akcji, emocji nie brakuje i trudno się oderwać od czytania. Jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki, oczywiście pozostało dla mnie tajemnicą do samego końca. Zakończenie wbija w fotel, choć już na początku czytania tej książki przeczuwałam, że coś się święci. Oczekiwanie na tłumaczenie szóstego tomu będzie torturą.

Chyba nie będzie to dla was zaskoczeniem, że polecam Gdzie się cis nad grobem schyla i resztę serii. Może to wynika z sentymentu, bowiem pierwszy raz zetknęłam się z Flawią w połowie podstawówki, ale nie umiem dostrzec w niej wad. Dla mnie jest doskonała i chciałabym, żeby nigdy się nie skończyła.

* Cytat pochodzi z książki; str. 240


1. Zatrute ciasteczko | 2. Badyl na katowski wór | 3. Ucho od śledzia w śmietanie
4. Tych cieni oczy znieść nie mogą | 5. Gdzie się cis nad grobem schyla
6. Obelisk kładzie się cieniem | 7. Jak kominiarzy śmierć w proch zmnieni

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
– Czytam opasłe tomiska
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger