34. „Egzamin dojrzałości” — Joelle Charbonneau

34. „Egzamin dojrzałości” — Joelle Charbonneau


Tytuł: Egzamin dojrzałości
Tytuł oryginalny: Graduation Day
Autor: Joelle Charbonneau
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Seria: Testy; tom: 3
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 334
Moja ocena: 7,5/10

Nadszedł czas na ostateczny test.
Nie ma już odwrotu. Od teraz każda podejmowana przez Cię decyzja może zaważyć na losach jej i całego przedsięwzięcia, jakim są Testy. Otrzymuje zadanie, które wydaje się niemożliwe do zrealizowania, ale nie ma innego wyjścia. Po raz kolejny będzie musiała zaufać odpowiednim osobom i pokazać, że nieprzypadkowo dotarła aż do tego etapu.

Bardzo się cieszę, że mogłam wreszcie zapoznać się z ostatnim tomem trylogii Testy. Druga część wypadła świetnie, a kończyła się cliff hangerem. Miałam wysokie oczekiwania względem Egzaminu dojrzałości i teraz na pewno mogę zaliczyć ten cykl do moich ulubionych dystopii.

Znowu się wciągnęłam! Już od początku przed Malencią zaczęły się mnożyć się wyzwania i zagadki. Zaczęłam się zastanawiać, czy autorce uda się zamknąć wszystkie wątki w tej jednej książce, ale tak się właśnie stało. Nie brakowało emocji i zaskoczeń — zakończenie trylogii przynosi nam sporo zwrotów akcji. Szczególnie sama końcówka, ostatnie rozdziały budują zupełnie nowy obraz sytuacji, którego w ogóle się nie spodziewałam. Mogę pogratulować tego zawiązania intrygi.

W recenzji pierwszej części wspomniałam o tym, że chciałabym dowiedzieć się więcej o samym świecie wymyślonym przez Charbonneau. Faktycznie ta kwestia została rozwinięta. Dowiadujemy się więcej o historii Zjednoczonej Wspólnoty i sytuacji, jaka miała miejsce na świecie podczas Wojny Siedmiu Faz. Poza tym możemy przeczytać sporo o polityce. Co najważniejsze, ten świat ma ręce i nogi i został ukazany całkiem realistycznie. Z kolei w recenzji Samodzielnych studiów narzekałam na pewne nielogiczności. Ucieszyłam się, gdy okazało się, że i tego autorka po prostu nie zostawiła i ostatecznie przynajmniej część została wyjaśniona.

Znowu odniosę się też do czegoś, na co zwróciłam uwagę wcześniej. Tak, mówię o wątku miłosnym. I tak, wciąż będę utrzymywać, że historia dałaby sobie bez niego radę. Ja nie wiem, ale przez pewien czas myślałam nawet, że to Tomas okaże się szpiegiem. Pomiędzy nim a Cią nie ma chemii. Na szczęście, tak jak w poprzedniej części, romans miał tu pomniejszą rolę. Co do reszty bohaterów, są wykreowani poprawnie, ale nie zauważyłam jakiegoś specjalnie interesującego charakteru.

Podsumowując, Testy są naprawdę niezłą trylogią. Przyczepiłabym się tylko do okładek, na których zostają nieładne odciski palców. Nie jest to kolejna naiwna dystopia. Myślę, że właśnie stąd bierze się jej wyjątkowość: autorka zwraca uwagę na solidną konstrukcję świata, co jest przecież w tym gatunku szczególnie ważne. Do tego trzyma równy poziom. Czyta się bez wysiłku, polecam więc ten cykl jako lekką, ale dobrą lekturę.

1. „Testy” | 2. „Samodzielne studia” | 3. „Egzamin dojrzałości”

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
– Czytam fantastykę
– Czytam opasłe tomiska
– Kocioł wiedźmy
Pierwsze urodziny bloga + KONKURS

Pierwsze urodziny bloga + KONKURS


Dokładnie rok temu, dwudziestego trzeciego września (całkiem przypadkowo w pierwszy dzień jesieni) pojawił się pierwszy wpis na blogu. Tak pisałam: „Kiedyś już miałam podobnego bloga, jednak nie ukazała się na nim ani jedna recenzja, bo... nie chciało mi się ich pisać. Cóż. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi trochę lepiej.”.

Chyba się udało. Naprawdę nie przypuszczałam, że wytrzymam tak długo! :) Rok to jednak kupa czasu. W tym okresie udało mi się zrecenzować 36 powieści. Początki były trudne, a z biegiem czasu zaczęłam sobie uświadamiać, jak wymagająca jest praca blogera. Mimo wszystko blogowanie sprawia mi radość i cieszę się, że mogę to robić. Poznałam dzięki temu wiele fajnych osób, blogów i oczywiście książek. Chciałabym w tym miejscu bardzo podziękować wszystkim, którzy wchodzą, czytają posty i czasem komentują na Stronie Pierwszej. Nie da się ukryć, że pisze się dla Czytelników i naprawdę doceniam to, że mam dla kogo to robić.

Konkurs zakończony.

Z tej okazji postanowiłam zorganizować pierwszy konkurs! Długo zastanawiałam się nad doborem nagrody i myślę, że rozwiązanie zadowoli wszystkich. Szczegóły przeczytajcie w regulaminie.

Regulamin konkursu:
1. Organizatorką i fundatorką nagrody jestem ja, czyli JustinaJ z bloga stronapierwsza.blogspot.com.
2. Konkurs trwa od 23 września 2015 r. do 14 października 2015 r. włącznie. Zgłoszenia po tym terminie nie będą brane pod uwagę.
3. Konkurs odbywa się na zasadzie losowania, w którym wygrywa jedna osoba.
4. Aby wziąć udział w konkursie, należy w komentarzu pod tym postem wysłać poprawnie wypełniony formularz (wzór podany poniżej) i udostępnić baner konkursowy na blogu lub Facebooku.
5. Dodatkowy drugi los można zdobyć, zostając obserwatorem bloga stronapierwsza.blogspot.com.
6. Nagrodą dla zwycięzcy będzie jedna dowolnie przez niego wybrana książka (ewentualnie inna część z tego samego cyklu) w języku polskim, której recenzja pojawiła się na moim blogu lub pojawi do dnia 14 października.
7. Zgadzam się jedynie na wysyłkę nagrody na terenie Polski.
8. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w przeciągu tygodnia od zakończenia konkursu.
9. Na odpowiedź mailową od zwycięzcy czekam 5 dni od ogłoszenia wyników, w przypadku braku odzewu losowanie zostanie powtórzone.

Formularz zgłoszeniowy:
Zgłaszam się
Adres e-mail:
Baner: (link)
Opcjonalnie: Obserwuję jako:

Baner:

Jeśli chcecie, możecie od razu podać książkę, jaką chcecie wygrać, ale lepiej poczekać i zobaczyć, co się jeszcze pojawi. :) Mam nadzieję, że formuła przypadła wam do gustu i weźmiecie udział.
33. „Każdego dnia” — David Levithan

33. „Każdego dnia” — David Levithan


Tytuł: Każdego dnia
Tytuł oryginalny: Every day
Autor: David Levithan
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Seria: Każdego dnia; tom: 1
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 256
Moja ocena: 8,5/10

Każdego dnia szesnastoletni A budzi się - bez ostrzeżenia - w innym ciele i w innym miejscu. A pogodził się ze swoim wyjątkowym losem, ustalił nawet zasady, których stara się przestrzegać. Nie angażować się. Nie rzucać się w oczy. Nie mieszać w cudzym życiu. Aż do pewnego poranka, kiedy A budzi się w ciele Justina i poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tej chwili przestają obowiązywać wszelkie reguły, bowiem A wreszcie znalazł kogoś, z kim pragnie być – każdego dnia, bez wyjątku.
(opis z okładki)

Kojarzyłam Davida Levithana z licznych podziękowań w innych książkach. Mówiona, że jest wspaniałym redaktorem i byłam ciekawa, co wyniknie z tej zmiany roli. Poza tym okładka spodobała mi się na tyle, że do przeczytania tej pozycji nie zniechęcił mnie nawet fakt, że prawdopodobnie opowiada ona głównie o miłości. Niby nie ocenia się książki po okładce, ale w tym przypadku cieszę się, że tak zrobiłam.

Każdego dnia jest przykładem świetnego pomysłu połączonego ze świetnym wykonaniem. Chociaż sama koncepcja typu „budzę się zawsze tego samego dnia”, z którą możemy spotkać się np. w 7 razy dziś nie jest już zbyt oryginalna, to odwrócenie tego mechanizmu, czyli budzenie się za każdym razem gdzie indziej jest świeże i ciekawe. Nie mamy tu do czynienia z płytką powieścią, którą można przeczytać i rzucić w kąt. Dzieło Levithana to historia z przekazem, a dzięki ładnemu językowi stanowi również kopalnię cytatów. Czyta się przyjemnie i szybko.

Niezwykłe było śledzenie przemian A. Muszę przyznać, że zawsze najbardziej wyczekiwałam początku następnego dnia, kiedy miałam się dowiedzieć, w czyim ciele się teraz znajduje. Wcielał się w tyle różnych osób, poznawał tyle różnych żyć i ta różnorodność jest wspaniała. Z drugiej strony odkrywał problemy, z jakimi boryka się ludzkość na całym świecie. Można się tylko zastanawiać, jak trudne byłoby nasze życie, gdybyśmy sami znaleźli się w takiej sytuacji.

Specyficzny związek A i Rhiannon pokazuje, że miłość może istnieć bez zwracania uwagi na wygląd, mimo to trzeba dodać, że stwierdzenie „liczy się tylko wnętrze” nie jest całkowicie prawdziwe. Ta lektura zadaje nam właśnie takie pytania: jaki jestem dla siebie, a jaki dla innych. Fabuła nie jest bardzo rozbudowana, ale oprócz tworzenia się relacji między dwojgiem głównych bohaterów mamy jeszcze jeden, szczególnie dla mnie ciekawy wątek, nie chcę jednak nic zdradzać. Jeśli chodzi o zakończenie, powiem jedno — całe szczęście, że możemy się spodziewać kontynuacji, bo po prostu muszę wiedzieć, co będzie dalej!

Nie przypuszczałam, że Każdego dnia tak mnie oczaruje. To opowieść o życiu przedstawiona de facto z różnych punktów widzenia, choć narratora mamy tylko jednego. Jest przy tym łatwo przyswajalna. Zachęcam do przeczytania, bo nie jest długa, a może pochłonąć do reszty.

1. Każdego dnia | 2. Pewnego dnia

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
32. „Niezłomni” — C. J. Daugherty

32. „Niezłomni” — C. J. Daugherty


Tytuł: Niezłomni
Tytuł oryginalny: Endgame
Autor: C. J. Daugherty
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Seria: Wybrani; tom: 5
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 379
Moja ocena: 8/10

Nathaniel zdobywa przewagę. Uczniowie Akademii Cimmeria podupadają na duchu. Udręczona Allie martwi się nie tylko o szkołę, ale także o los Cartera. Wie jednak, że musi odnaleźć w sobie siły do walki, dlatego namawia Isabelle do wznowienia treningów w Nocnej Szkole. Uważa, że tylko wtedy uczniowie nie utracą wiary w zwycięstwo.
Czy Nathaniela można pokonać? Jak wiele będą gotowi poświęcić bohaterowie i jakie tajemnice jeszcze skrywają?
(opis z okładki)

Pamiętam jeszcze, jak byłam w księgarni i moją uwagę przyciągnęła okładka z trzema osobami i mrocznym budynkiem w tle. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że to coś zdecydowanie dla mnie. Niedługo potem stałam się wielką fanką Wybranych. Dziś, cztery części później, wciąż mogę powiedzieć, że to jedna z moich ulubionych serii.

C. J. Daugherty znowu zabiera nas w świat politycznych intryg, postaci na wysokich szczeblach i trudnych nastoletnich wyborów. Jak zwykle czeka nas dużo akcji i ciągle coś się dzieje. Z wypiekami na twarzy śledziłam rozwój wypadków, mimo że ogólne zakończenie nie jest trudne do przewidzenia. Książka jest naprawdę wciągająca — pod tym względem nie odstaje od pozostałych tomów. Autorka operuje bardzo prostym stylem (moja nauczycielka nazwała go wręcz „podstawówkowym”), ale sprzyja to szybkości czytania — kartki dosłownie latały mi pod palcami!

Nie obyło się też bez miłosnych dramatów, choć przecież Daugherty już wcześniej ujawniła, że ostateczny wybór Allie podejmuje w Zbuntowanych. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie to nie była żadna niespodzianka. Wielu przeszkadzają trójkąty miłosne, w końcu to oklepany motyw. Jednak ja nie miałam z tym wielkiego problemu, po prostu pogodziłam się z tym, że takich wątków w młodzieżówkach nie da się uniknąć. Polubiłam obu chłopaków, a to, że Allie wchodzi do szkoły i od razu zaczynają się nią interesować dwa największe ciacha, jest godne pozazdroszczenia.

Skoro już jesteśmy przy bohaterach, pomówmy przez chwilę o Allie. Podoba mi się, że jest odważna — chociaż czasami staje się lekkomyślna — i walczy w imię swoich ideałów. Fakt, autorka skopała jej przemianę w pierwszej części, ale zżyłam się z nią i będzie mi jej brakować. Reszta postaci też jest dobrze wykreowana, o każdym można powiedzieć coś innego. Tylko Nathaniel jakoś mnie nie przekonuje w roli czarnego charakteru.

Podsumowanie cyklu zacznę od mniej istotnych kwestii — okładek. Niestety w większości nie będą to pochlebne słowa. Przy Wybranych jeszcze jest dobrze, ale patrząc na kolejne, mam ochotę pacnąć czymś grafika w głowę. Druga i trzecia wydają mi się jakieś takie kiczowate. Czwarta też nie jest najlepsza, a ostatnia to po prostu koszmar. Allie dzięki sukience i tym okropnym szkle na włosach wygląda rybio. Grafik płakał jak projektował. Z tytułami jest trochę lepiej, ale i tak wolałabym, żeby zachowano oryginały. Tacy Zbuntowani kojarzą mi się tylko z hiszpańskojęzyczną telenowelą.

To dziwne, ale jednocześnie za najlepszy i najgorszy tom uważam otwierających cykl Wybranych. Daugherty nie uniknęła niekonsekwencji, ale wyczułam tam bardzo fajny, niepokojący klimat. Tajemnica goniła tajemnicę. Im dalej w las, tym... nie powiem gorzej, ale inaczej. Chyba bardziej politycznie. I ta pierwsza wersja bardziej przypadła mi do gustu.

Ja wiem, że to nie jest literatura wysokich lotów, ale te książki mają coś w sobie. Są bardzo młodzieżowe i w takich kategoriach należy je traktować, bo nie aspirują do czegoś większego. Polecam, jeśli ktoś chce się rozerwać, a jednocześnie zgodzi się przymknąć oko na to czy tamto — a nuż znajdzie dla siebie świetną lekturę.

1. Wybrani | 2. Dziedzictwo | 3. Zagrożeni | 4. Zbuntowani | 5. Niezłomni

Wyzwania:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
– Czytam opasłe tomiska
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger