55. „Słodka zemsta” — Sara Shepard | Niekoniecznie emocjonujący finał

55. „Słodka zemsta” — Sara Shepard | Niekoniecznie emocjonujący finał


Tytuł: Słodka zemsta
Tytuł oryginalny: Seven Minutes in Heaven
Autor: Sara Shepard
Tłumaczenie: Matylda Biernacka
Seria: The Lying Game; tom: 6
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/10

Minęło kilka miesięcy, odkąd zginęłam. Od tamtego czasu moja siostra żyła moim życiem. Wiele sekretów dotyczących mnie, mojej rodziny i przyjaciół wyszło na jaw, ale Emma nadal nie wie, kto jest mordercą. Gdy moje ciało zostaje odnalezione, sprawy się komplikują. Emma natychmiast staje się pierwszą podejrzaną, więzienie nie jest najgorszym, co może ją spotkać. Człowiek, który mnie zabił, wciąż jest na wolności…
(opis z LC)

Do czego to doszło! Wreszcie udało mi się skończyć drugą serię Sary Shepard, dobrych kilka lat po tym, jak sięgnęłam po pierwszą jej książkę. Przeszłam w tym czasie różne fazy odbierania jej twórczości: zaczęło się od zachwytu z odkrycia nowej autorki, później nadeszła irytacja związana z kolejnymi schematami wprowadzonymi do powieści, a skończyło się na tym, że jest mi ona całkowicie obojętna. Doszłam do wniosku, że okej, faktycznie ma swoje lepsze i (trochę częściej) gorsze momenty, ale zazwyczaj jest po prostu do bólu przeciętna. I tak było tym razem.

Zacznę może od tego, co przewija się we wszystkich recenzjach tego cyklu: styl Shepard jest prościutki, co sprawia, że książkę spokojnie można przeczytać w kilka godzin; właściwie ona czyta się praktycznie sama. Może stanowi to dla niektórych atut, w końcu jest przeznaczona dla takiej, a nie innej grupy wiekowej, jednak nawet troszeczkę bardziej wymagający czytelnik chciałby czegoś więcej.

Shepard mogłabym chyba nazwać Królową Schematów. Naprawdę, w jej powieściach można je znaleźć w hurtowych ilościach. Wiadomo, że główną zagadką jest „Kto to zrobił”. I w tym momencie nie wiem, czy wynika to ze słabego warsztatu, czy może autorka nie zorientowała się, że jeśli zastosuje ten sam chwyt dwa razy, to za trzecim razem nikt się na niego nie nabierze. A tym bardziej za czwartym albo piątym. Takim sposobem jakiekolwiek pojawiające się napięcie ulega samodestrukcji, ponieważ z góry wiadomo, jak potoczą się wydarzenia. Tymczasem scenariusz w tym tomie wygląda dokładnie tak samo jak w poprzednich: dostrzegamy kogoś z otoczenia, nabieramy przekonania, że zachowuje się podejrzanie i robimy wszystko, żeby znajdować coraz więcej dowodów świadczących o jego winie. Czytelnik szybko zauważa, że najlepiej przyglądać się temu, kto zdaje się być najbardziej niewinny. Ostatnie dwie części czytałam z absolutnym przekonaniem, że wiem, kto zabił Sutton i wcale się nie pomyliłam, a z tego, co czytałam w recenzjach, inne osoby równie szybko domyśliły się zakończenia. Jednak kalki nie dotyczą tylko fabuły, ale i bohaterów. Niejednokrotnie Emma przypominała mi Emily z Pretty Little Liars, a nie był to odosobniony przypadek. Jedyną rzeczą na przestrzeni serii, jaka mi się podobała, okazało się wprowadzenie narracji z perspektywy Sutton i jej stopniowej przemiany.

To wszystko prowadzi nas do jednego wniosku: jeśli lektura, która ma (tak mi się przynajmniej wydaje) z założenia zaskakiwać, a zamiast tego jest niesamowicie przewidywalna i banalna – po prostu przestaje nas obchodzić. Moim zdaniem Gra w kłamstwa to seria, z którą można się przez chwilę pobawić, a potem szybko zapomnieć o niej bez wyrzutów sumienia.

1. Gra w kłamstwa | 2. Nigdy przenigdy | 3. Pozory mylą
4. Kłamstwo doskonałe | 5. Aż po grób | 6. Słodka zemsta
54. „Motylek” — Katarzyna Puzyńska | Miasteczka mają swoje tajemnice

54. „Motylek” — Katarzyna Puzyńska | Miasteczka mają swoje tajemnice


Tytuł: Motylek
Autor: Katarzyna Puzyńska
Seria: Lipowo; tom: 1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 608
Moja ocena: 4/10

W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane. Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety. Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
(opis z LC)

Obiecywano mi perełkę. Obiecywano mi wyśmienity kryminał. Tak się cieszyłam, że cudem znalazłam w bibliotece egzemplarz Motylka! Niestety, skończyło się na kolejnym zawodzie z polską powieścią w roli głównej.

Być może to rzecz gustu, jednak jak dla mnie za dużo było w tym obyczajówki, przez co śledztwo ciągnęło się i ciągnęło. Może nawet w pewnych momentach zeszło na dalszy plan, co oczywiście nie odbiło się pozytywnie na wątku kryminalnym. Muszę przyznać, że intryga była całkiem nieźle skonstruowana; pojawiło się wiele tropów, które trudno było ze sobą powiązać, niektóre były bardziej oczywiste, inne mniej. Z drugiej strony, pościgów i wybuchów się nie doczekałam, a zwalam to na wspomniane już rozwleczenie fabuły oraz styl – miałam wrażenie, jakby pewne sceny czy też zachowania bohaterów były sztuczne, wymuszone. Albo po czyjejś wypowiedzi dopisane zostały czasowniki opisujące jej ton – zupełnie niepotrzebnie, bo można się było go domyślić już po samej wypowiedzi. Zaburzało to trochę dynamikę dialogów. No a co z tą atmosferą niczym z powieści Agathy Christie? Przykro mi. Tu był li i jedynie klimat polskiej wsi, co pewnie nie powinno być traktowane jako wada, mimo to mnie on nie oczarował.

Autorka nie usatysfakcjonowała mnie również kreacją postaci. Stworzyła ich cały szereg, ale na każdą starczyło po około jednej cesze i to by było na tyle. Ten mężczyzna nie umie zapanować nad dziećmi, ten mieszka z matką, ten jest bogatym snobem; ta kobieta jest umęczona, tamta zmartwiona, a tamta dalej to jest w powieści chyba tylko dlatego, żeby zacząć powieść od przeprowadzki (nie, to wcale nie jest sztampowe rozwiązanie). Nie do końca udało się też z Klementyną Kopp, czyli w zamyśle ekscentryczną panią komisarz mającą na koncie wiele sukcesów w prowadzeniu śledztw. Owszem, miała pewne intrygujące cechy (na przykład wygląd, tajemniczy związek z Teresą), ale czy jakoś wyjątkowo popisała się jako policjantka albo detektyw? Oprócz wytknięcia lokalnej policji podstawowych uchybień na drodze rozwiązywania sprawy, za bardzo nie mam ją za co chwalić. Że już nie wspomnę o jej powiedzonkach, które, nie przesadzam, doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Ja wiem, że wyróżniający się sposób mówienia to też część konstrukcji bohatera, jednak w tym przypadku mogę tylko powiedzieć, że zwroty „Czekaj. Stop.” oraz „Dobra. Ale!” będą mi się śniły po nocach.

Wygląda na to, że na Motylku zakończę swoją przygodę z prozą Katarzyny Puzyńskiej. Był on w pewien sposób męczący, więc na pewno nie miałoby sensu więcej się tym katować. Nie chciałabym mimo wszystko jednoznacznie skreślać jej twórczości, po prostu każde dzieło musi znaleźć swoich amatorów, ale tym razem nie będę to ja.

1. Motylek | 2. Więcej czerwieni | 3. Trzydziesta pierwsza
4. Z jednym wyjątkiem | 5. Utopce | 6. Łaskun | 7. Dom czwarty
8. Czarne narcyzy | 9. Nora
Book haul #6 Wielkie zakupy

Book haul #6 Wielkie zakupy

Póki co nie ma kolejnej recenzji, ale dajcie mi czas, muszę znaleźć coś fajnego do opisywania. :) Mam nadzieję, że któryś z moich nowych nabytków się nada. Skoro bowiem niedawno były Święta, a ja, niestety, nie dostałam zbyt wiele wymarzonych prezentów, uznałam, że sama sprawię sobie najlepszy podarunek — czyli duuużo książek. Pozwoliłam sobie na wydanie większej ilości pieniędzy niż zwykle, ale przez to, że kupowałam przez internet, równie dużo zaoszczędziłam, bo ponad połowę tego, ile ostatecznie zapłaciłam. Już nigdy nie kupię książek w sklepie stacjonarnym. ^^


  1. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści, H. P. Lovecraft — tego pana chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Jego dzieła to ten typ klasyki, za który bardzo chcę się zabrać, ale nigdy jakoś nie mogę się do tego zebrać. Mam nadzieję, że ta książka zmotywuje mnie do tego swoim pięknym, ilustrowanym wydaniem w twardej oprawie. Poza tym znajduje się w niej od razu kilka utworów.
  2. Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit, Suki Kim — niedawno zaczęłam interesować się kulturą koreańską, zarówno z południa, jak i północy, więc liczę na to, że ta pozycja trochę mi ją przybliży.
  3. Młot Thora, Rick Riordan — w poprzednim poście wskazałam Miecz lata jako jedną z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w zeszłym roku, więc już od jakiegoś czasu przymierzałam się do kupna następnej części. Gorąco wierzę w to, że Riordanowi jeszcze nie wyczerpała się wyobraźnia po tylu powieściach.
  4. Bezsenność w Tokio, Marcin Bruczkowski — kolejne dzieło traktujące o kulturze azjatyckiego kraju — tym razem Japonii. Co prawda ma już swoje lata, jednak chyba nadal można wyciągnąć z niej sporo aktualnych informacji. Przede wszystkim liczę na to, że pokaże mi prawdziwą Japonię, a nie obraz zniekształcony przez media.
  5. Przejęzyczenie, Zofia Zaleska — o, na tę książkę naprawdę czekam. Kiedyś, kiedy zaczęłam czytać w obcych językach, uderzyło mnie to, jak różnią się wyrażenia pewnych struktur w tłumaczeniu w stosunku do oryginału. I co z tym dylematem „jeśli pięknie, to nie wiernie, jeśli wiernie, to nie pięknie”? Myślę, że to może być cenna lektura.
  6. Myślenie. Podręcznik użytkownika, Bartosz Brożek — a to to już zupełny strzał. Nie wiem nic o tej książce oprócz tego, co jest napisane na okładce, ale z racji mojego zainteresowania psychologią i kognitywistyką, uznałam, że warto zaryzykować.
  7. Rewizja, Remigiusz Mróz i 8. Immunitet, Remigiusz Mróz — jeśli czytaliście poprzedni post, nie powinno was to zdziwić. Im więcej Chyłki tym lepiej.
Oprócz tego sprawiłam sobie 3-letni dziennik, ale tak naprawdę to nie książka, więc... ;)


Mielibyście ochotę na którąś z tych pozycji? A może już jesteście w stanie coś polecić lub odradzić? Piszcie. :)
Moje ulubione książki z 2016 roku

Moje ulubione książki z 2016 roku


Witajcie ponownie w drugiej części swoistego podsumowania minionego roku. Tym razem podzielę się z wami listą książek, które zajęły szczególne miejsce w moim sercu w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Nie dajcie jednak się zwieźć pozorom: liczy ona tak naprawdę prawie 20 pozycji. :P Wszystkie książki pojedynczych autorów dałam do tego samego punktu, żeby nie rozwlekać się jeszcze bardziej. Koniecznie dajcie mi znać, czy zgadzacie się z moim wyborem, czy wręcz przeciwnie; a może lekturę tych książek/cyklów macie dopiero przed sobą? :)

Kolejność (w miarę) chronologiczna.


1. Cykl Przegląd Końca Świata, Mira Grant [minirecenzja] [minirecenzja]
A konkretniej dwie ostatnie części. Muszę przyznać, że są trochę lepsze od pierwszej, ponieważ więcej się w nich dzieje, nie ma przestojów w akcji, jak to się zdarzało w Feed. Cykl skradł moje serce poprzez bohaterów, wspaniały humor, ciekawą wizję świata i przede wszystkim intrygę. Jak najbardziej polecam tę serię wszystkim, którzy lubią połączenie fantastyki z sensacją.


2. Książki Remigiusza Mroza
Rzadko mówię o moich ulubionych autorach, ale Mróz zdecydowanie dołączył do tego grona. Po przeczytaniu Kasacji, Zaginięcia i trylogii z komisarzem Forstem, nie mam co do tego wątpliwości. Autor ujął mnie kreacją postaci (i nie ukrywam, że mam tu głównie na myśli Chyłkę), bezbłędnymi dialogami oraz intrygującymi zagadkami. 


3. Cykl Wojownicy, Erin Hunter [recenzja]
Byłam ogromnie ciekawa, jak może wyglądać powieść, w której nie występują ludzie. Jak może wyglądać narracja, w której bohaterami są... koty? Okazało się, że niesamowicie. W książkach znalazłam niepowtarzalny, baśniowy klimat, dla którego warto sięgnąć po Wojowników.


4. Magiczne lata, Robert McCammon
To było dość przypadkowe odkrycie. Na portalu Lubimy Czytać ta pozycja miała wysoką ocenę, więc pomyślałam, że może być niezła, ale długo zwlekałam z jej przeczytaniem. Kiedy w końcu to zrobiłam, żałowałam, że nie zrobiłam tego wcześniej. Książka fenomenalnie łączy ze sobą wątki sensacyjne oraz fantastyczne z rozbudowaną warstwą obyczajową, a wszystko okraszone jest szczyptą humoru. Oprócz tego powieść pobudza do refleksji nad tym, jak zmienia się nasza rzeczywistość.


5. Wyspa na prerii, Wojciech Cejrowski [minirecenzja]
Książki Podróżnika WC są już dla mnie klasyką, a zmiana klimatu z tropików na amerykańską prerię bynajmniej nie okazała się klapą. Przyznaję, że odrobinę bardziej przypadły mi do gustu poprzednie książki Cejrowskiego, ale ta również zasługuje na uwagę.


6. Moriarty, Anthony Horowitz [recenzja]
Do teraz pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury tej książki. Nie chcę za bardzo powtarzać to, o czym mówiłam w recenzji, ale autor naprawdę doskonale poprowadził zagadkę i utrzymywał w niepewności do samego końca. Nic nie mogło mnie przygotować na takie zakończenie. Dodatkowym plusem jest to, że powieść zachęciła mnie do jak najszybszego przypomnienia sobie oryginalnych przygód Sherlocka Holmesa.


7. Dom zbrodni, Agatha Christie
To zdecydowanie jeden z moich ulubionych kryminałów Christie. Zawsze powtarzałam, że w powieściach detektywistycznych najważniejszym elementem jest dla mnie rozwiązanie sprawy, a ono w tej książce zasługuje na szóstkę. Nie jest skomplikowane, a mimo swojej prostoty naprawdę trudno się go domyślić.


8. Książki Ricka Riordana
W ostatnim roku przeczytałam kilka książek Riordana, ale te trzy zdobyły moją największą sympatię. Nowy, nordycki cykl zaczął się bardzo przyjemnie, a podobną rzecz mogę powiedzieć o Apollu i boskich próbach. Jednak chyba nic nie może równać się z solidnym przewodnikiem po świecie bogów greckich spisanym ręką Percy'ego Jacksona. Jak dobrze, że mam już na półce część o herosach.


9. Cykl Silver, Kerstin Gier
Ja naprawdę nie wiem, jak Gier to robi, ale... uwielbiam jej książki! Jej nowa seria ze snami jako tematem przewodnim to cudowna mieszanka humoru, tajemnic i gorących chłopaków. A poza tym, umówmy się: te okładki są CU-DO-WNE.


10. Nawałnica mieczy. Krew i złoto, George R. R. Martin
Mogłabym tu podać cały cykl, ale właśnie ta część (nawiasem mówiąc, ostatnia książka przeczytana przeze mnie w dwa tysiące szesnastym) szczególnie wzbudziła we mnie zachwyt. Była przepełniona akcją i nawet na chwilę mnie nie znudziła, co jednak zdarzyło się przy wcześniejszych tomach. Wreszcie pozbyto się części osób, za którymi nie przepadałam, za to inne jeszcze bardziej polubiłam! :) Zwłaszcza Littlefingera, który razem z Tyrionem jest teraz moim ulubionym bohaterem z uniwersum.

Kojarzycie któreś z tych tytułów? Napiszcie, co o nich sądzicie. :)
Podsumowanie roku 2016

Podsumowanie roku 2016


Hej! Od razu przepraszam za tę dwumiesięczną nieobecność, ale tak się złożyło, że zaczęłam odczuwać trudy liceum. Zwłaszcza w grudniu, pod koniec semestru. I wyobraźcie sobie, że w ostatnie trzy dni szkoły... miałam trzy ostatnie sprawdziany plus kartkówkę. Poza tym po raz pierwszy mam dostateczny z jakiegoś przedmiotu. Jednak nie pogardziłabym powrotem do gimnazjum... ;) Poza tym jakoś żadna książka w tym czasie nie wzbudziła we mnie takich emocji, którymi musiałabym się podzielić w recenzji.

Ale przecież nie o tym miałam pisać. W końcu właśnie przywitaliśmy nowy rok! Był on dla mnie przełomowy: napisałam testy gimnazjalne i dostałam się do wybranej klasy w liceum. Rozpoczęłam tym samym nowy etap w moim życiu i zupełnie zmieniłam środowisko. Zmieniłam się też czytelniczo — ale o tym za chwilę. Zapraszam was zatem na moje podsumowanie minionego roku.

Blog
Łączna liczba wyświetleń: 12 977
Miesiąc z największą liczbą wyświetleń: styczeń
Miesiąc z najmniejszą liczbą wyświetleń: listopad
Liczba postów: 33 (93 ogółem)
Liczba zrecenzowanych książek: 22 (66 ogółem)
Łączna liczba komentarzy: 679
Liczba obserwatorów: 95
Najczęściej oglądany post: Minirecenzje #3 Przegląd Końca Świata. Deadline — Mira Grant, Stigmata — Beatrix Gurian
Najczęściej oglądana recenzja: Minirecenzje #3 Przegląd Końca Świata. Deadline — Mira Grant, Stigmata — Beatrix Gurian
Najczęściej oglądany post z serii Po godzinach#10 Zombie Apocalypse Book TAG + wyniki KONKURSU

Zdaję sobie sprawę z tego, że statystyki nie są najwyższe. Mimo wszystko jestem zadowolona, że mimo momentów załamania blog nie umarł. :)

Wyzwania
Brałam udział w kilku wyzwaniach — Czytam fantastykę, Czytam YA i Mini maratonach czytelniczych, ale niestety wszystkie w pewnym momencie poszły w odstawkę. Uwielbiam wyzwania, ale to się po prostu nie do końca u mnie sprawdza, bo tak czy siak wybieram książki według własnego widzimisię, a nie szukam ich specjalnie pod wyzwania. Że już nie wspomnę o tym, że nawet jak już coś pasującego przeczytam i napiszę recenzję, to zapominam to zgłosić. Nie wiem, może stworzę własne wyzwanie na ten rok, ale na razie to #niepotwierdzoneinfo.

Książki
Liczba przeczytanych książek: 138 (!!!)
Liczba przeczytanych stron: 53 753
Średnia stron na dzień: 147

Mój tegoroczny wynik jest — nie ukrywam — niesamowity. Ale statystyki zawyża nieco fakt, że bardzo dużo czytałam w wakacje; w samych tylko lipcu i sierpniu ukończyłam aż 31 książek. Nie łudzę się jednak, że rok 2017 przyniesie mi podobny wynik. Chyba wolę czytać wolniej, ale dokładniej.
Myślę, że udało mi się zrobić krok w kierunku realizacji celów, o których mówiłam rok temu. Przeczytałam kilka powieści po angielsku, a nawet dwie po hiszpańsku i zamierzam czytać jeszcze więcej w obcych językach. Mam też za sobą kilka lektur popularno-naukowych. Gorzej, jeśli chodzi o historię i klasykę, mimo to postaram się nie zapomnieć o tych kategoriach. Poza tym sięgałam po różne gatunki i cieszę się, że udało mi się czasem wyjść ze strefy komfortu w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
Prowadzenie bloga i pisanie recenzji sprawiło, że jestem bardziej wymagająca przy czytaniu. Kiedyś podobały mi się niemal wszystkie powieści, a zauważyłam, że od jakiegoś czasu wręcz trudno mnie zadowolić. Zmieniły się też moje gusta czytelnicze: coraz rzadziej sięgam po książki młodzieżowe, bo zwyczajnie mnie nudzą, zaś moją uwagę przykuły literatura faktu i reportaże.
Nie chcę tworzyć jakichś szczegółowych planów, postaram jednak wrócić w tym roku do pewnych powieści, które szczególnie utkwiły mi w pamięci i przy okazji mieć zagwarantowaną doskonałą lekturę.

W gruncie rzeczy, to by było na tyle. Oczywiście życzę wszystkim, by ten kolejny rok okazał się bardziej owocny niż poprzednie. Zarazem zapraszam za dwa dni na post o moich ulubionych książkach przeczytanych w dwa tysiące szesnastym. :)
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger