Po godzinach #5 Seriale, które oglądam (lub oglądałam), część 2.

Po godzinach #5 Seriale, które oglądam (lub oglądałam), część 2.


Pierwszy post o serialach, które oglądałam, pojawił się w 2016 roku. Od tamtej pory coraz bardziej zagłębiałam się w tę serialową odchłań bez dna i przyznam, że zdecydowanie przepadłam. Mogę się jedynie zastanawiać, jak mogłam kiedyś funkcjonować bez włączania kolejnych odcinków kolejnych seriali, kiedy tylko pozwala na to czas. Aktualnie moja lista „do obejrzenia” wynosi ponad 20 pozycji, więc zastanawiam się, czy oprócz kolejnej części tego rodzaju postu (która na pewno się jeszcze pojawi) mielibyście ochotę na przeczytanie postów o właśnie czekających w kolejce serialach — dajecie mi znać. Dzisiaj natomiast piszę o tytułach, które ostatnio mnie zajmowały. Zapraszam do lektury!


1. Teen Wolf / Nastoletni wilkołak
Zaczynając oglądanie tego serialu, nie wiedziałam, czego mam oczekiwać. Kiedy przyszło co do czego, okazało się, że nie jest tak źle — nawet się wciągnęłam i zaciekawieniem włączałam następne odcinki. Generalnie wystartował z raczej niskiego poziomu, ale po raczej średnich, żeby nie powiedzieć słabych dwóch pierwszych sezonach (te efekty specjalne...) przyszedł sezon trzeci. Tu nastąpiła rewolucja. Sezon trzeci, a w szczególności 3B, to majstersztyk. To świetna, angażująca historia z niepokojącym klimatem, budząca dreszczyk i wykorzystująca ciekawe motywy. Dylan O'Brien przeszedł samego siebie grając Stilesa, a jeśli już o nim mowa, to stanowi on jeden z głównych powodów, dla których warto obejrzeć Teen Wolfa. Czwarta seria, chociaż teoretycznie równie pomysłowa, nie była już w stanie wzbudzić we mnie takich emocji. Na piąty sezon nie miałam już siły i zostawiłam serial. Możliwe, że kiedyś do niego wrócę, by go dokończyć, ale w to wątpię. Ogólnie uważam Teen Wolfa za niezły młodzieżowy serial i warto przemęczyć się przez te pierwsze dwa sezony, żeby obejrzeć trzeci (ja na pewno obejrzę go powtórnie).


2. Skam
Na Skam trafiłam przy okazji nauki norweskiego (co ciekawe, zazwyczaj dzieje się na odwrót). I jest to serial, który zmienił moje życie na kilka sposobów. Przez parę tygodni dosłownie nim żyłam i współczuję moim znajomym, którzy musieli wysłuchiwać mojego ciągłego gadania o nim. W każdym razie opowiada on o życiu pewnej grupy norweskich nastolatków, a każdy z czterech sezonów skupia się na innym z bohaterów. Jest dla mnie dziwny pod tym względem, że jest jednocześnie realistyczny i nierealistyczny; z jednej strony przedstawia unikalną historię, która musi być wymyślona, ale emocje, jakie wzbudza, są boleśnie prawdziwe. To historia szczęścia i smutku, śmiechu i wzruszenia. Dotyka ważnych tematów i robi to w sposób umożliwiajacy identyfikowanie się nastolatkom z bohaterami. Podoba mi się też ten zabieg kamery „z ręki” i soundtrack — dzięki niemu poznałam wiele, wiele świetnych utworów. Żeby jednak nie było za różowo, muszę się na coś pożalić — chodzi o zachowanie niektórych fanów. Mam wrażenie, że niektórzy poszli o krok za daleko, za bardzo utożsamiając aktorów z granymi przez nich postaciami, albo przyjeżdżając do Norwegii, żeby ich wyśledzić i kręcić się na planie.

Moimi faworytami są zdecydowanie sezon trzeci i czwarty, ale drugi i pierwszy tak naprawdę też są na wysokim poziomie. Zresztą wszystkie oglądałam już wielokrotnie, i mimo że moje poruszenie już trochę osłabło, jestem przekonana, że jeszcze do nich wrócę. Symptomatyczne jest chyba to, że Skam ma fanów na całym świecie, chociaż oficjalnie emitowany był tylko w Skandynawii.


3. Riverdale
Miałam nie oglądać Riverdale, ale ogólny hype na ten serial sprawił, że nie mogłam przejść koło niego obojętnie, zresztą z opisu wydawał się nawet ciekawy: miał opowiadać o miasteczku, w którym dochodzi do morderstwa, a grupa nastolatków podejmuje się śledztwa na ten temat. Chciałam zobaczyć, co w nim jest takiego i oglądając odcinek za odcinkiem, czekałam na WOW. Które ostatecznie się nie pojawiło. Trochę trudno mi zrozumieć, co niektórzy widzą w tym serialu. Gdyby to był pierwszy serial, jaki widziałam, to może faktycznie zrobiłby na mnie wrażenie, ale tak nie jest, więc jego schemtyczność, wtórność, amerykańskość raczej mnie męczyła, chociaż zdaję sobie sprawę, że serial z założenia taki właśnie miał być. Dokończyłam tę pierwszą serię tylko dlatego, że nie lubię zostawiać niedkokończonych historii. Wiem, że głoszę tym herezję, ale ani to było śmieszne, ani szczególnie mądre i często się dłużyło, do tego sztuczne napędzania dramy jest sztuczne. Światełko w tunelu stanowi Jughead, który przynajmniej jest intrygującą postacią, jednak to trochę za mało. W ogólnym rozrachunku Riverdale dla mnie okazał się być serialem po prostu nijakim.


4. Twin Peaks / Miasteczko Twin Peaks
Już od dawna planowałam obejrzeć ten serial, a zmobilizowałam się wtedy, kiedy zaczęto wypuszczać najnowszy trzeci sezon. No i koniec końców, nawet tego ostatniego sezonu nie objerzałam — zatrzymałam się jakoś w połowie drugiego. Nie najgorzej mi się go oglądało, ale też nie należę do grona jego wielkich fanów. Historia była dość ciekawa, dziwna i z zainteresowaniem śledziłam intrygi bohaterów oraz to, jak się ze sobą zazębiają. Nie przeszkadzała mi zakręcona fabuła, ale szczególnie polubiłam wątek śledztwa i najchętniej oglądałam sceny związane właśnie ze zdobywaniem nowych dowodów w sprawie śmierci Laury. Z drugiej strony, powolna akcja Twin Peaks nużyła mnie i czasem trudno mi było nawet wytrzymać oglądanie na przyśpieszeniu. Również część bohaterów nie wzbudziła specjalnie mojej sympatii. A poza tym — TE efekty specjalne... Ja wiem, że kręcono to parę lat temu, ale trudno się nie uśmiechnąć, patrząc na niektóre z nich.

Oglądaliście któryś z tych seriali? Jakie inne zaprzątają teraz waszą głowę? :)
Moje ulubione książki z 2017 roku

Moje ulubione książki z 2017 roku


Już tradycyjnie poświęcam drugą część rocznego podsumowania książkom, które przeczytałam w ostatnim roku, a które jednocześnie absolutnie mnie zafascynowały. Ponownie będzie to dość obfita lista (z czego mogę się tylko cieszyć). Tak jak ostatnio, jest raczej chronologiczna, a książki tego samego autora umieszczam w tym samym punkcie — inaczej ten post mógłby chyba nie mieć końca... Pamiętajcie, żeby napisać, czy zgadzacie się z moimi typami i jakie inne pozycje umieścilibyście na takiej liście! :)


1. Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit, Suki Kim [minirecenzja]

Bardzo poruszył mnie ten reportaż i chociaż ma już kilka lat, trudno nie zauważyć, że podejmowany przez niego temat jest nadal aktualny. Spojrzenie na Koreę Północną od środka było doświadczeniem niepokojącym, ale jednocześnie cieszę się, że mogłam spróbować poznać i zrozumieć ten świat.


2. Książki Ricka Riordana

W tym zestawieniu musiały się znaleźć jakieś książki Riordana. Właśnie Greccy herosi i Młot Thora najbardziej mnie do siebie przekonały, natomiast inne jego tytuły, które przeczytałam w 2017, już nie wzbudziły we mnie większych emocji. Chyba powoli wyrastam z jego książek, a może po prostu przejadły mi się jego schematy. Na razie postaram się kontynuować Magnusa Chase'a i Boskie próby Apolla, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to już nie będzie to samo, co kiedyś.



3. Cykl Joanna Chyłka, Remigiusz Mróz

Ponownie na mojej liście lądują książki Mroza — Chyłka i Zordon usadowili się na niej i najwyraźniej nie mają ochoty schodzić. Nie twierdzę, że cykl nie jest pozbawiony wad i słabszych momentów, ale jednocześnie tak intryguje swoją fabułą i bohaterami, że nie mam wyrzutów sumienia. Uwielbiam ten cykl i z pewnością będę go dalej śledzić. Cieszę się też o tyle, że udało mi się niedawno spotkać z autorem i dostać jego autografy! Do tego nie mogę doczekać się seriali na podstawie jego książek — oby tylko nie okazały się klapą.


4. Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie, Zofia Zaleska [minirecenzja]

Na temat tej książki chyba już napisałam wszystko, co chciałam. Te fascynujące rozmowy na temat literatury i przekładu szczególnie zapisały się w moim sercu i jestem przekonana, że wrócę do nich nie raz.


5. Silver. Trzecia księga snów, Kerstin Gier

Ostatni tom trylogii mnie nie zawiódł. Jest to już kolejny cykl Kerstin Gier, w którym się zakochałam, ale naprawdę trudno mi wytłumaczyć, co mnie tak w nim pociąga. Chyba po prostu to, że jest zabawny, lekki, ma ciekawe postaci i niesamowicie wciąga.


6. Dodatki do cyklu Harry Potter, J. K. Rowling

Wiem, że wiele osób zawiodło się na tych książeczkach. Sama wolałabym, aby były dłuższe, żebym mogła się nimi cieszyć przez więcej czasu, jednak jestem zadowolona już z tego, co dostałam. Generalnie polowałam na nie od kilku lat, kiedy dowiedziałam się, że nie są i prawdopodobnie nigdy nie trafią już do sprzedaży. Byłam załamana, bo wiedziałam, że im więcej czasu minie, tym trudniej będzie je dostać za w miarę normalną cenę. Na szczęście los się do mnie uśmiechnął i wznowiono nakład. Jeśli chodzi o samą treść — mogę tylko powiedzieć, że dużą przyjemność sprawił mi powrót do magicznego świata Harry'ego, nawet jeśli na tak krótką chwilę.



7. Cykl Harry Hole, Jo Nesbø

Dlaczego sięgnęłam po książki Nesbø? Ponieważ zaczęłam uczyć się norweskiego i chciałam przeczytać coś z literatury norweskiej. Zresztą to znany i uznany pisarz. Jednak prawdziwe pytanie powinno brzmieć: dlaczego dopiero teraz sięgnęłam po jego książki?! Przeczytałam tylko dwie pierwsze części cyklu, a już jestem zachwycona, zaś z tego, co słyszałam, są to i tak najsłabsze w serii. W związku z tym nie mogę się doczekać tego, co znajdę w następnym tomie.


8. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści, H. P. Lovecraft [minirecenzja]

Tutaj chyba znowu nie mogę napisać wiele więcej, niż to zrobiłam w recenzji. Opowiadania Lovecrafta absolutnie mnie pochłonęły na kilka dobrych dni, ale niepokojące wizje świata i budowanie atmosfery z koszmaru zapamiętam na dłużej. Zdecydowanie przymierzam się do zakupu drugiej części.


9. Oddam ci słońce, Jandy Nelson

Ta książka na liście jest zaskoczeniem dla mnie samej. Po długim czasie zwlekania w końcu zajrzałam do ebooka z Wakacyjnego Moondrive Boxa, nie oczekując niczego specjalnego. Lektura okazała się emocjonująca, wzruszająca i po prostu bardzo przyjemna. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że jestem jeszcze w stanie zauroczyć się książką YA, ale tak się właśnie stało. Może ma parę schematycznych rozwiązań, ale wykorzystanie wątków artystycznych wynagrodziło mi to z nawiązką.


10. Włam się do mózgu, Radek Kotarski [recenzja]

Znowu zachęcam do przeczytania całej opinii; wystarczy chyba, że powiem, że lubię Kotarskiego i interesują mnie techniki uczenia się, a książka zapewnia świetne ujęcie tematu.


11. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Stieg Larsson [minirecenzja]

Dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. Millenium jest brutalne, porywające i dobrze się czyta. Intryguje od pierwszej linijki i nieraz wywołuje gęsią skórkę. Pozycja obowiązkowa dla fanów skandynawskiej literatury kryminalnej, a podejrzewam, że może spodobać się nie tylko im.
Podsumowanie roku 2017

Podsumowanie roku 2017

Kolejny rok i kolejny czas podsumowań. Skłamałabym, mówiąc, że szybko mi to zleciało. Tak jak poprzedni rok nazwałam dla mnie przełomowym, ten był raczej próbą stabilizacji w nowym środowisku. Zaczęłam rozszerzenie w liceum na biol-chemie nie polecam i zaczęłam intensywniej myśleć nad tym, co zamierzam zrobić ze sobą w przyszłości, zaczynając od studiów  nie, żeby cokolwiek udało mi się już ustalić. Rozpoczęłam naukę nowego języka — francuskiego (yay!) i napisałam pierwszą w życiu interpretację wiersza (i dostałam dobrą ocenę!). Byłam Ambasadorką akcji Czytaj PL. :)
Nie chcę tworzyć jakichś konkretnych noworocznych postanowień, bo wiem z autopsji, że to się nie sprawdza, ale w kolejnym roku chciałabym być otwarta na nowe wrażenia i wyzwania i zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi.


Blog
Łączna liczba wyświetleń: 14 886
Miesiąc z największą liczbą wyświetleń: styczeń
Liczba postów: 14 (107 ogółem)
Liczba zrecenzowanych książek: 12 (78 ogółem)
Łączna liczba komentarzy: 708
Liczba obserwatorów: 95

Podsumowanie statystyk bloga robię bardziej pro forma, bo nietrudno zauważyć, że nie byłam tu ostatnio bardzo aktywna. Ale znowu, cieszę się, że blog jednak nie umarł. :)

Książki
Liczba przeczytanych książek: 86
Liczba przeczytanych stron: 33 664 + 1288 wysłuchanych
Średnia stron na dzień: 96

Od razu w oczy rzuca się różnica w porównaniu z poprzednim rokiem. W 2017 pochłonęłam ponad 50 książek mniej niż w zeszłym! Jednak nigdy nie chciałam iść w ilość, a poza tym naprawdę miałam w tym roku znacznie mniej wolnego czasu. Zresztą nie wiem, czy inni też tak mają, ale mam duży problem z tym, że nie potrafię na długo zapamiętać fabuły danej książki. Po paru miesiącach często jestem w stanie przypomnieć sobie zaledwie jakiś mętny zarys historii i jest to trochę przerażające.
W miarę udało mi się osiągnąć wyznaczone cele, do tego powoli zaczęłam przekonywać się do audiobooków (właściwie dopiero od listopada). Moje gusta czytelnicze znowu uległy lekkiej zmianie — czytam coraz mniej fantastyki i Young Adult, za to więcej... nawet nie wiem, jak to nazwać, literatury obyczajowo-współczesnej? Dużym osiągnięciem jest to, że udało mi się już prawie wykończyć zwykle niekończący się stos „do przeczytania” z mojej półki, przez co będę mogła teraz w spokoju powrócić do dawno przeczytanych książek bez stresu, że się nie wyrobię na czas.

A jaki dla was był ten rok?
Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger