Po godzinach #6 Relacja ze spotkania z Niną Witoszek, autorką książki „Najlepszy kraj na świecie. Pamflet” w Poznaniu
O spotkaniu dowiedziałam się zaledwie dzień wcześniej, ale podjęłam spontaniczną decyzję, że pójdę. Odkąd zaczęłam uczyć się norweskiego, norweska i skandynawska w ogóle kultura nad wyraz mnie zaciekawiła. Niestety nie miałam jeszcze okazji przeczytać Najlepszego kraju na świecie, chociaż już od dawna to planuję, jednak pomyślałam, że dobrą rozgrzewką przed lekturą będzie posłuchanie rozmowy z panią profesor, już swoistą ikoną w Norwegii, wykładowczynią na Uniwersytecie w Oslo i autorką wielu dzieł.
źródło |
Konwersacja krążyła wokół wielu kwestii. Wielokrotnie poruszono temat tego, jacy są Norwedzy w pracy czy jako sąsiedzi — a są uprzejmi lecz zdystansowani, spontaniczni lecz nieowijający w bawełnę. Nie są zepsuci dobrobytem, bo wielką wartość stanowi dla nich obcowanie z naturą (tak właśnie można się zaprzyjaźnić z Norwegiem — podczas wędrówki). Komunikacji z nimi trzeba się nauczyć tak jak picia Guinnessa, to jest acquired taste, powiedziała Witoszek. Oczywiście w żadnej rozmowie o Norwegii nie może zabraknąć dużej wzmianki o imigrantach. Przywołane zostało powiedzenie „Każdy Norweg ma swojego Polaka”. Z jednej strony wydaje się trochę krzywdzące, że Polacy są sprowadzani do roli sprzątaczy, cieśli i hydraulików, ale z drugiej strony znaczy to, że naród norweski w pewnych sprawach bardziej ufa obcokrajowcom niż rodakom.
Nie zabrakło także skomentowania pewnych haseł często nasuwających się na myśl o najlepszym kraju na świecie. Pani profesor wyjaśniła reakcję publiczną na tragedię spowodowaną przez Andersa Breivika i odniosła się do budzącej strach u rodziców pochodzących z innych krajów instytucji Barnevernet. Dużo miejsca poświęcono też rozważaniom nad nastawieniem Norwegów do historii oraz różnic tym zakresie w stosunku do Polaków. Pisarka przeciwstawiła tu podejście oświeceniowe i romantyczne. Zarazem przekonała, że warto być jak Norweg — nie czekać na nic, ale zapobiegać i odkładać na później, nie poprawiać tego, co działa i wierzyć w swoje szczęście. Był też czas na pytania od publiczności, dotyczące turystyki, narkomanii, uchodźców, dbania o środowisko, tabu. Okazało się, że Polaków i Norwegów łączy odwaga i chęć przeżycia przygody (w końcu ci drudzy mają w sobie żyłkę wikingów). Złota rada na to, by zaaklimatyzować się w obcym państwie? Wynająć z grupą imigrantów pałacyk na elitarnej ulicy Oslo i urządzać wieczorki kulturalne.
Norwegia to prowokacja — tymi słowami zaczęła spotkanie Nina Witoszek. Ale podkreśliła też jej ogromną hipokryzję i to, że jest krajem zmieniającym się. Uważam to spotkanie za niezwykle interesujące, które dostarczyło mi wiele wiedzy i materiału do przemyśleń. Autorka umie przykuć uwagę i sprawia wrażenie osoby niezwykle sympatycznej. Jeszcze goręcej chcę teraz przeczytać Najlepszy kraj na świecie. A wy, czytaliście, zamierzacie? Dajcie znać. :)
Wspaniała, wyczerpująca relacja!
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic od tej autorki, ale być może to zmienię :)
Bardzo mi miło. <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za spotkaniami autorskimi, ale być może dlatego, że jakos nie ciągnie mnie do samych autorów jako osobistości. Lubię czytać, ale jakoś nie jaram się ich twórcami :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Mam podobnie, jednak w tym przypadku rozmowa dotyczyła głównie samej Norwegii, a nie konkretnie Niny Witoszek jako autorki, dlatego mi się podobało. :)
Usuń