47. „Królowe przeklęte” — Cristina Morató | Życie pisze najlepsze historie
Tytuł: Królowe przeklęte
Tytuł oryginalny: Reinas malditas
Autor: Cristina Morató
Tłumaczenie: Marta Boberska
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 512
Moja ocena: 8,5/10
Gdy myślimy o królach i królowych, na myśl najczęściej przychodzą nam: piękne pałace, stroje i wystawne uczty, władza i przepych. Gdy byliśmy dziećmi, na pewno marzyliśmy o piastowaniu któregoś z tych urzędów. Zapominamy jednak lub wręcz w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wcale mogłoby nie czekać nas życie jak w bajce. Królowe przeklęte, opowiadające o losach europejskich królowych, dobitnie to potwierdzają. Fascynująca opowieść o życiu sześciu kobiet, które pozostawiły głęboki ślad w historii. Legendarne królowe: Krystyna Szwedzka, Maria Antonina, cesarzowa Sissi, Eugenia de Montijo, królowa Wiktoria i jej wnuczka Aleksandra Romanow pokazane od bardziej ludzkiej strony — tej, o której czasem milczy oficjalna historia.
Zawsze uciekałam od książek historycznych, zarówno tych opisujących prawdę, jak i fikcję literacką. Odpychały mnie stylem i nie czułam, żeby mnie wciągały — raczej nudziły. Jednak zaczęłam zauważać, że już nie tylko starożytność, ale i inne epoki mnie interesują. Chciałam pogłębić moją wiedzę. Ta zbiorowa biografia dziwnym trafem zainteresowała mnie na początku roku i ostatnio w końcu udało mi się ją zdobyć.
Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę książkę. Trochę otworzyła mi oczy i odsłoniła karty historii, o których nigdy nie dowiedziałabym się w szkole. Sama się zdziwiłam, jak pochłaniająca jest lektura życiorysów królowych, a poznajemy je szczegółowo od urodzin aż do śmierci razem z osobami, które mocno zaznaczyły się w ich życiu. Okazuje się, że nie miały wcale łatwo. Pałace? Były jak klatki, zimne i nieprzyjazne, do tego pełne ludzi rzucających spojrzenia i chcących cię kontrolować. Stroje? Może i ładne, ale i niewygodne. Przyjęcia? O ile lepiej zamiast nich było mieć święty spokój… Nie da się tu ocenić kreacji bohaterów lecz Morató niezaprzeczalnie przedstawiła w książce osoby z krwi i kości; opisała je tak, że muszą wzbudzić emocje. Wygląda na to, że po prostu życie pisze najlepsze historie.
Odwołałam się do szkoły, odwołam się znowu. Na lekcjach często musimy przyswajać suche fakty. Dzięki publikacjom historycznym takim jak ta, możemy dogłębniej poznać przyczyny, genezy tych sytuacji. Co stało za jej/jego decyzjami? Gdy mamy taką wiedzę, nic już nie staje nam na przeszkodzie, by samemu móc wysnuwać wnioski i zastanawiać się, jaki mamy do tego stosunek. To jedna z zalet Królowych przeklętych. Kolejną jest to, że czyta się całkiem przyjemnie, trochę jak powieść. Co prawda daleko stąd do poziomu młodzieżówki, w końcu nie uświadczy się tu dialogów, no i jednak trochę zajmuje przebrnięcie przez całość; rzekłabym, że nie da się jej ugryźć „na raz”. Jednak myślałam, że będzie ciężej.
Wiem, że niektórzy wyłączą się już na samo słowo „historia”. Ja też do niedawna bym tak zrobiła, ale jeśli znajdą się jacyś pasjonaci albo chociaż ci, którzy dopiero chcą zacząć swoją przygodę z dawnymi dziejami, mogę im polecić dzieło Cristiny Morató. Jest solidną dawką wiedzy o sześciu niezwykłych żonach, matkach, córkach, a przede wszystkim kobietach, ale też sytuacji politycznej w dawnej Europie. Ja z pewnością jeszcze do niego wrócę.
Wywania:
– Czytam Opasłe Tomiska
– Mini maratony czytelnicze
Wywania:
– Czytam Opasłe Tomiska
– Mini maratony czytelnicze
Książki historyczne, te wszystkie w pięknych okładkach, przyciągają mnie już od jakiegoś czasu. A ja nadal po żadną nie sięgnęłam - może to właśnie "zasługa" tego słowa? Historia. Mam nadzieję wkrótce się przekonać, bo historia rodów królewskich intryguje mnie już od jakiegoś czasu. I pomyśleć, że zaczęło się to od słuchania piosenek Studia Accantus, a później - obejrzenia musicalu Rudolf: Affaire Mayerling z Raimund Theater w Wiedniu. :p
OdpowiedzUsuńNie to, że nie lubię historycznych, ale wolę te z fikcją, jak Historia prawdziwa kapitana Haka <3
OdpowiedzUsuńZa to jak lubisz historyczne (bo zrozumiałam, że polubiłaś :D) to sięgnij sobie po Córkę oficera ^^ Nie polecam za to Cesarzowej Nocy ^^
Jakoś nie przepadam za książkami historycznymi, to nie moja bajka. Wolę przygodówki, kryminały, fantastykę. Obyczajowe i do tego niograficzne książki, jakiekolwiek by nie były, zwyczajnie mnie nudzą. I rzeczywiście - wyłączyłam się na samo słowo "historia". ;)
OdpowiedzUsuń______________
pisane-atramentem.blogspot.com