64. „Jeden z nas. Opowieść o Norwegii” — Åsne Seierstad | Jestem. Tylko. Ja.
Tytuł: Jeden z nas. Opowieść o Norwegii
Tytuł oryginalny: En av oss. En fortelling om Norge
Autor: Åsne Seierstad
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 521
Moja ocena: 9/10
Dzień 22. lipca 2011 roku zaszokował świat i zapisał się na stałe w historii Norwegii. To dzień, na który Anders Behring Breivik zaplanował przeprowadzenie zamachów terrorystycznych. I udało mu się – bomba zdetonowana w pobliżu budynku rządowego zabiła 8 osób, a sam zastrzelił kolejnych 69 na wyspie Utøya, gdzie odbywał się letni obóz młodzieżowy Partii Pracy. To nie był dżihadysta. Nie stała za nim żadna organizacja terrorystyczna. Breivik określa siebie jako wybawiciela Norwegii.
Zanim przejdę do właściwej oceny, przedstawię, czym właściwie jest Jeden z nas. To fabularyzowany reportaż skupiony wobec Breivika i masakry, jakiej dokonał, a obejmuje szeroki zakres czasu: zaczynamy od poznania losów rodziców zamachowca, a życie jego samego śledzimy od narodzin, przez okres dziecięcy i nastoletni, wkraczanie w dorosłość, samodzielne życie, kształtowanie własnej skrajnie prawicowej ideologii, aż po dzień ataku, proces oraz pobyt w więzieniu. Dodatkowo pojawia się narracja dotycząca osób ze środowiska lewicowej młodzieżówki norweskiej.
Historia jest bogata w szczegóły i czytelnik czuje się, jakby znajdował się w środku wszystkich wydarzeń; bardzo przypadło mi do gustu to, jak Seierstad wypełniła w niej białe plamy, tworząc relację, którą czyta się jak powieść. To także po trosze zasługa przejrzystego języka i zdań, które mimo swej neutralności i braku jednoznacznych osądów, każą głęboko zastanawiać się nad lekturą. Chyba jedynym mankamentem jest zostawiona pewna dziura w okresie dorosłości Andersa, kiedy najwyraźniej przeskakujemy parę lat, a potem Breivik jest już człowiekiem o ugruntowanych poglądach nacjonalistycznych. Odczuwa się lekki niedosyt i potrzebę zrozumienia, jak coraz bardziej przesuwał się w stronę skrajnej prawicy, a co w pewnej części zostało ominięte.
Reportaż naturalnie stanowi bogate źródło wiedzy o wszelkich aspektach związanych z tragedią. Przyznam, że przed przeczytaniem znałam sprawę bardzo pobieżnie, bo nigdy się nią specjalnie nie interesowałam, a kiedy doszło do ataków, byłam jeszcze dzieckiem. Jeden z nas dostarcza pełen obraz sytuacji, nie szczędząc nawet, wydawałoby się, nieistotnych detali. Dowiedziałam się chociażby tego, że Breivik przez pół roku samodzielnie tworzył w niemalże domowych warunkach bombę „przeznaczoną” dla norweskiego premiera; że będąc dzieckiem, kolegował się z imigrantami; że napisał ogromny objętościowo Manifest, w którym zawarł swoje tezy i pomysł na konstrukcję przyszłej Norwegii (Seierstad przywołuje wiele fragmentów z tej książki, niektóre budzą wręcz grozę). Początek przypominał mi trochę akcję z ekranizacji Musimy porozmawiać o Kevinie, bo główne postacie obu dzieł w dzieciństwie były nieco inni od reszty dzieci.
Ale gdy myślę o tym reportażu, tak naprawdę na myśl przychodzi mi jedno – to, jak ogromne emocje we mnie wywołał. Momentami, głównie przy opisach strzelaniny, musiałam przerywać czytanie, by ochłonąć, a coś takiego nie zdarza mi się praktycznie nigdy. Mieszały się we mnie autentyczne przerażenie, smutek i złość, byłam dosłownie wstrząśnięta i czułam straszną bezsilność. Najgorsza przez cały czas była świadomość, że czytam o prawdziwych wydarzeniach, że to nie jest czysta fikcja literacka albo przynajmniej koszmar senny. Jednak to stanowi największą siłę tej książki i absolutnie nie uważam, że przez to nie warto jej czytać – wręcz przeciwnie. Poznanie tej historii zmusza do tego, żeby się zastanowić nad paroma aktualnymi, choć niewygodnymi kwestiami i skonfrontować z własnymi poglądami.
Osobną sprawę stanowi interpretacja tytułu. Kiedy wiadomość o zamachach dotarła do świadomości publicznej, Norwedzy byli przekonani, że to atak jakiegoś islamisty. Tymczasem był to właśnie „jeden z nich”, i to jeden – nikt więcej. Ale w tej opowieści kryje się więcej, to opowieść nie tylko o jednostce, ale o całym kraju; o imigracji, o mentalności, o nastawieniu. To po prostu diablo dobry reportaż.
Nie przepadam za reportażami i mimo że ten uważasz za naprawdę świetny to muszę podziękować :) cieszę się jednak że w tobie wywołał tyle emocji :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już widziałam tę książkę. Gatunkowo to nie moje klimaty, ale literatura powinna poszerzać horyzonty, także mam zamiar przeczytać tę powieść 😊
OdpowiedzUsuńA właściwie reportaż 😁
UsuńJak najbardziej polecam spróbować, a jak się nie spodoba, to zawsze można przerwać. ;)
UsuńNa pewno zabiorę się za ten reportaż - zamach Breivika był dość emocjonujący dla mnie. Tego dnia mój chłopak był akurat w Oslo ze swoją rodziną która mieszka w Norwegii od lat. Nie pamiętam co to był za budynek ale chyba coś państwowego - został on wysadzony dla odciągnięcia uwagi od właściwych wydarzeń a mój chłopak miał się tam wybrać "pozwiedzać". Budynek został wysadzony jak był w drodze... Straszne to było.
OdpowiedzUsuńTo też daje do myślenia - jaką rolę w naszym życiu odgrywa przypadek...
UsuńLubię reportaże :)
OdpowiedzUsuńJa reportaży nie lubię, ale wysoka ocena zachęca :)
OdpowiedzUsuń