Minirecenzje #11 „Próba” — Eleanor Catton, „Wieczna księżniczka”— Philippa Gregory


Tytuł: Próba
Tytuł oryginalny: The Rehearsal
Autor: Eleanor Catton
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 336
Moja ocena: 7,5/10

Twórczość Catton postanowiłam poznać najpierw nie przez nagrodzone Bookerem Wszystko, co lśni, ale przez jej debiut. Na pewno chcę teraz przeczytać drugą książkę autorki, ale przyznam, że Próba nie była tym, czego się spodziewałam. Mamy tu dwie perspektywy — jedna jest związana ze szkołą muzyczną i prywatnymi lekcjami, a druga z akademią teatralną; każda ma swoich bohaterów i nietrudno domyślić się, że obie w jakiś sposób się łączą. Według blurba historia kręci się wokół skandalu związanego z romansem nauczyciela z uczennicą, na podstawie którego ma powstać sztuka teatralna. Mnie jednak skandal wydał się raczej pretekstem do snucia jakiejś opowieści, sprawą trochę ukrytą za dekoracjami, pobrzmiewającą gdzieś w tle, a dzięki której możemy eksplorować charaktery osób z otoczenia. Nie mówiąc już o tym, że wątek przedstawienia pojawia się dopiero pod koniec powieści.

Próba to obserwacja uczuć i namiętności buchających w sercach nastolatków, próba ekstrakcji zmysłowości i napięcia seksualnego rodzących się w czasie dojrzewania. Bo to jest na pewno powieść o dojrzewaniu (choć nie tylko, czego przykładem jest fantastyczna postać nauczycielki gry na saksofonie). Przy pomocy sugestywnego języka Catton wykreowała tajemniczą, lekko oniryczną, związaną ze sztuką atmosferę i nigdy nie możemy być pewni, czy bohaterowie mówią prawdę i należy im ufać, czy nie — to pozostaje całkowicie w kwestii czytelnika. Nie podobało mi się natomiast urwane, jakby zupełnie olane zakończenie, i niechronologiczność fragmentów, przez co trudno mi się było momentami zorientować w fabule. Jest to książka trochę dziwna i zdecydowanie oryginalna, tak że do teraz nie do końca wiem, co o niej sądzić. Ostatecznie mogę jednak stwierdzić, że mi się podobała.

Tytuł: Wieczna księżniczka
Tytuł oryginalny: The Constant Princess
Autor: Philippa Gregory
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 552
Moja ocena: 3/10

Co mnie podkusiło, żeby sięgnąć po tę książkę...? To było pytanie retoryczne, bo dobrze znam odpowiedź: chciałam zacząć czytać różne gatunki literackie, nawet takie, których wcześniej nie tykałam. Powieść historyczna do takich należała. Na moje nieszczęście zaczęłam niefortunnie, bo Wieczna księżniczka okazała się być czymś zupełnie innym niż przewidywałam. Mam wrażenie, że to była taka stereotypowa powieść kobieca, taka obyczajówka z szesnastego wieku w dworskich realiach. Jej konstrukcja opiera się na śledzeniu losów Cataliny Aragońskiej, a jest pisana zarówno w narracji trzecioosobowej, jak i pierwszoosobowej w przemyśleniach księżniczki. Niestety książka jest nudna i wtórna dla samej siebie.

Postać Cataliny nie znalazła u mnie sympatii: oczywiście każdy napotkany mężczyzna określa ją jako piękną, do tego często okazuje się mądrzejsza niż wszyscy wokół i ma najlepsze intencje, po prostu typowa Mary Sue; działała mi na nerwy, kiedy w kółko i w kółko powtarzała, że jej przeznaczeniem jest być królową Anglii, że to wola boska i że zrobi wszystko, by tak się stało. Oprócz tego wymęczyła mnie ta cała miłosna drama z Arturem, Henrykiem VII i Henrykiem VIII, i znowu, ciągłe powtarzanie opisów tych samych uczuć. Do tego wszystkiego dochodzi patetyczny ton, w jakim utrzymana jest powieść — niby pasujący do konwencji historycznej, a w praktyce nużący. Mam wrażenie, że na tych prawie sześciuset stronach niewiele się działo. Moja opinia jest jednak subiektywna, po Wieczną księżniczkę sięgnęłam trochę z przypadku i okazało się, że to totalnie nie mój gust. Jeśli jednak znajdą się tu fani historycznego romansu, ta książka może nie być takim złym wyborem.

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie trafiłaś z lekturą do końca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię powieści z elementami historycznymi ale rzadko udaje się oddać realia randomowemu autorowi który próbuje stylizowac powieść na dawne czasy ;) na wieczną księżniczkę raczej nie mam ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, że Gregory nie zrobiła dobrej roboty, jeśli chodzi o oddanie realiów historycznych, tylko w swojej opowieści skupiła się nie na tym, co by mnie bardziej interesowało. ;)

      Usuń
  3. Mam "Odmieńca" Gregory i w sumie nie chciało mi się go czytać, ale chyba dziabnę, mimo że Tobie się nie podobało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, tylko potem nie mów, że nie ostrzegałam. :)

      Usuń
  4. Świetny pomysł na tę mini-formę recenzji, zwłaszcza że zawierasz w nich więcej konkretów, niż w nie jednym długi tekście na wielu blogach :)

    "Próba" ma genialną okładkę - książka raczej nie dla mnie, ale naprawdę doceniam wizję grafika. Coś, co na pewno przykuwa uwagę.

    Dowolna Philippa Gregory to nie najszczęśliwszy wybór na pierwszą powieść historyczną - ona pisze bardzo specyficznie, tak jak mówisz, to takie kobiece obyczajówki osadzone w określonym czasie historycznym, ale niestety bez wielkiego polotu. Nie sięgaj po inne ;)

    Zaobserwowałam i zostanę na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. :) Faktycznie właśnie ta ciekawa okładka zachęciła mnie do sięgnięcia po "Próbę". Myślę, że z Philippą Gregory pożegnałam się już definitywnie. ;)

      Usuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger