66. „Hyperion” — Dan Simmons | W głębokich mrokach posępnej doliny...


Tytuł: Hyperion
Tytuł oryginalny: Hyperion
Autor: Dan Simmons
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Seria: Hyperion; tom: 1
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 624
Moja ocena: 8,5/10

Nachodzi was czasem takie uczucie dotyczące jakiejś książki, którą od dawna niby chcecie przeczytać, ale jakoś nigdy nie możecie się do tego zabrać, że koniec odwlekania, to już jest ten czas? Ja tak właśnie miałam z Hyperionem. Ponieważ opis wydawcy niewiele mi mówił, niewiele wiedziałam o tej książce poza tym, że zbiera bardzo dobre recenzje. Po lekturze mogę stwierdzić, że chyba nie tego się spodziewałam — ale to nie szkodzi, bo i tak przerosła moje oczekiwania.

Znajdujemy się w dalekiej przyszłości — ludzkość opanowała część kosmosu, stworzyła nowe struktury polityczne i rozsiała się po Wszechświecie. Razem z tym przyszedł oczywiście niesamowity postęp technologiczny i nowe możliwości dotyczące chociażby zdrowia czy przemieszczania się. Sytuacja jednak nie jest stabilna, bo zbliża się wojna międzygalaktyczna, a w wyniku niejasnych powiązań z tą sprawą wybranych zostaje siedmioro ludzi: Kapłan, Żołnierz, Poeta, Uczony, Kapitan, Detektyw oraz Konsul, którzy muszą odbyć pielgrzymkę do jednego z najdziwniejszych miejsc, jakie znają – czyli Hyperiona.

Sama nie wiem, od czego powinnam zacząć. Może od tego, co najbardziej rzuca się w oczy podczas czytania, a mam tu na myśli świat, w jaki od samego początku bez słowa wyjaśnienia wrzuca nas Simmons. Rozmach, z jakim autor skonstruował swoją wizję, sprawia, że niełatwo od razu wciągnąć się w lekturę. Jesteśmy bombardowani nieznanymi słowami wynalazków i idei powszechnych w tym uniwersum. Stopniowo jednak większość rzeczy się wyjaśnia; wtedy można już zająć się podziwianiem pomysłowości i kunsztu, z jakimi wszystkie jego elementy zostały połączone. Ciekawych jest kilka tysięcy lat historii, które nas od niego dzielą, ciekawa jest polityka i ciekawa jest nowoczesna technika – jednym słowem, cała kultura. Dużo pojęć pozostaje w strefie niedopowiedzeń, ale cóż, to dopiero pierwsza część cyklu, więc wierzę, że jeszcze zdążą się wyjaśnić. Z drugiej strony, myślę, że to może być cecha charakterystyczna dla Hyperiona, takie pozwalanie na to, by czytelnik zastanawiał się nad niejasnościami i sam spróbował dopowiedzieć sobie, co trzeba.

To wszystko zamknięte jest w nietypowej formie — powieści szkatułkowej. Fabuły nie stanowi tylko akcja, bo większą jej część zajmują wspomnienia, opowieści snute przez pielgrzymów i w pewnym stopniu wyjaśniające ich rolę w peregrynacji. Bardzo przypadł mi do gustu ten zabieg, bo mając za protagonistę po kolei różne osoby, mogłam spojrzeć na świat z różnych perspektyw i poznać osobne historie, a każda była unikalna i skupiała się na innych aspektach życia w Hegemonii. Dan Simmons nadał każdemu z bohaterów indywidualny głos, przez co opowieści różnią się narracją i stylem. Pozwoliło to na głębokie wejście w skórę postaci i muszę przyznać, że chociaż czytelnik w pewnym momencie odgaduje, co jest wspólnym mianownikiem wszystkich retrospekcji, i tak są one cholernie wciągające.

Prozę Simmonsa określiłabym jako mocną i w jakimś sensie bezkompromisową. Przynajmniej na mnie zrobiła takie wrażenie; bohaterowie nie byli oszczędzani, zaś obrazowość przedstawianych wydarzeń nie raz wywołała u mnie ciary. Za jedyną wadę mogę uznać jedynie fakt, że Hyperiona nie czytało mi się jakoś szczególnie dobrze. Niby językowo jest okej, ale i tak do końca czułam, że styl jest przyciężkawy. A skoro już o końcu mówimy — nie mogę wybaczyć autorowi zakończenia. Tyle denerwowania się, tyle siedzenia jak na szpilkach w oczekiwaniu na rozwiązanie tej całej historii — a on zakończył to TAK?!

Gatunkowo Hyperion to przede wszystkim science-fiction pomieszane z horrorem religijnym, a znajdą się też wątki sensacyjne i nawet preteksty do rozważań filozoficznych. Ogólnie rzecz biorąc, zrobił na mnie ogromne wrażenie i gdyby nie fakt, że moją bibliotekę zamknęli na ponad miesiąc, szybko pobiegłabym tam po następną część.

1. Hyperion | 2. Upadek Hyperiona | 3. Endymion | 4. Triumf Endymiona

9 komentarzy:

  1. Mam w planach praktycznie wszystkie ksiązki Simmonsa :D
    Najpierw wezmę się za Trupią otuchę, bo patrzy na mnie już od trzech lat bodajże...
    Smutek, żal i rozpacz, ale weź znajdź czas na te ponad 1000 stron xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, 1000 stron? To faktycznie może być ciężko... Ale od czego są wakacje i urlopy? ;)

      Usuń
  2. mam tak z książkami z mojej półki, których jeszcze nie czytałam :D bardzo cenię rozmach w takich książkach, a o powieści szkatułkowej słyszę po raz pierwszy, więc z chęcią poznam tę książkę. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczytywanie książek z półki to postrach wśród zapalonych czytelników... :P

      Usuń
  3. Czytałam ją rok temu i uwielbiam, ale... jeszcze nie zabrałam się za kontynuacje. Od kilku miesięcy leży mi na półce i jakoś po prostu brakuje mi na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szkoda, może spróbuj jakoś to nadrobić? :P

      Usuń
  4. Na książkę nie mam ochoty, ale ty chyba na głodnego pisałaś recenzję, bo pozjadałaś literki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam cały cykl, choć "Hyperion" zdecydowanie jest na pierwszym miejscu. Dla mnie proza Simmonsa ma w sobie to coś i zupełnie nie odczuwałam ciężkości, o której piszesz, ale jak wiadomo, de gustibus non est disputandum. Mam nadzieję, że i dalsze części przyniosą Ci dużo czytelniczej satysfakcji!:)

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger