Po godzinach #10 Seriale, które oglądam (lub oglądałam), część 3.


Przyszedł czas, bym po raz kolejny podzieliła się z wami moimi opiniami na temat kilku seriali, które ostatnio oglądałam, a są to: Lucyfer, Brooklyn 9-9, Biuro oraz The End Of The F***ing World. Jak zwykle, będzie w miarę różnorodnie. Zachęcam też was do podzielenia się waszymi odkryciami — starszymi i nowszymi.


1. Lucifer / Lucyfer
Pamiętam, że wpadła mi w oko telewizyjna reklama Lucyfera i właśnie wtedy zainteresowałam się tym serialem. Powstał na podstawie komiksu Neila Gaimana i opowiada o postaci Lucyfera, któremu znudziła się posada w Piekle, więc przybywa na Ziemię, by poświęcić się niekończącym się hulankom. Spotkanie policjantki, która zdaje się odporna na jego czar, kompletnie zmienia bieg jego życia. W tamtym momencie trwała przerwa między drugim a trzecim sezonem. Na jednym odcinku oczywiście się nie skończyło i bardzo szybko wciągnęłam się w resztę tej produkcji. Niestety mam wrażenie, że im dalej w las, tym było gorzej. Na początku byłam zachwycona humorem, ciekawym wykorzystaniem wątków biblijnych i fantastycznych, potraktowanych raczej w luźny sposób oraz tym, w jaki sposób rozwijała się fabuła; potem zrobiła się z tego przeciętna cop-drama, a twórcy w bardzo irytujący sposób zostawiali pewne wątki, by potem już do nich nie wrócić. Dlatego początkową informację o kasacji serialu przyjęłam w miarę spokojnie, a teraz, gdy już wiadomo, że kolejny sezon powstanie, zastanawiam się, czy kontynuować oglądanie. No, na pewno zobaczę, jak wybrnęli z tego cliffhangera na koniec trzeciego sezonu, ale jak będzie dalej, to nie wiem.


2. Brooklyn Nine-Nine / Brooklyn 9-9
A teraz coś, co chyba mogę nazwać serialem mojego życia. Historia o policjantach z posterunku na Brooklynie absolutnie skradła moje serce. Mam wyliczyć, co mi się w nim tak podoba? Proszę bardzo: fenomenalny humor, który potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanych momentach; fantastyczni bohaterowie, których jest sporo, ale każdy z nich jest barwny i wyjątkowy; gra aktorska, bo widać, że aktorzy z ogromną pasją i sercem podchodzą do odtworzenia swojej postaci; ciekawe pomysły na odcinki, w tym powtarzające się motywy (np. Halloween, Doug Judy); kręcenie kamerą „z ręki”, za czym przepadam i w końcu może lekko nieoczywista różnorodność, jaką oferuje ten serial: jest w nim miejsce na radość i smutek, tematy poważne i niepoważne, przekraczanie granic i urok. Och, no i zapomniałabym o ścieżce dźwiękowej w stylu Peralty... Kiedy Fox ogłosiło zakończenie serialu, było mi bardzo przykro, ale na szczęście NBC go przejęło i mam tylko nadzieję, że przez to nie straci na jakości. Kocham tę ekipę i włączając kolejny odcinek Brooklyn 9-9 czuję się, jakbym wracała do domu.


3. The Office / Biuro
Pod wieloma względami moje uczucia co do The Office są podobne do numeru drugiego z tej listy. Po małym researchu dowiedziałam się, że jeden z twórców Brooklyn 9-9 pracował wcześniej nad tym właśnie serialem oraz Parks&Recreation. Oba mają formę mockumentu, a więc i format kamery „z ręki”, który, jak już mówiłam, lubię. Postanowiłam, że sprawdzę, czy i te produkcje mi podejdą. Parks&Rec jeszcze przede mną, za to obejrzałam już parę sezonów Biura i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to jeden z najlepszych seriali komediowych, jakie powstały. Nie jestem może znawcą, ale wydaje mi się, że trudno by było przebić jego geniusz. Przyznam, że z początku byłam sceptyczna — bo i co ciekawego można stworzyć, mając za miejsce akcji położoną w niewielkim miasteczku filię firmy zajmującą się sprzedażą papieru? Okazało się, że bardzo dużo. Przede wszystkim Steve Carell wcielający się w główną postać, szefa Michaela Scotta, to mistrzostwo świata. Ale nie tylko on robi tu dobrą robotę, bo właściwie każdy z bohaterów ma swój charakter i z każdego można się pośmiać. No właśnie — znowu muszę wspomnieć o tym, jak serial kupił mnie swoim niebanalnym poczuciem humoru. Mam wrażenie, że sytuacje z Biura to totalnie inny stan umysłu. Uwielbiam jego niesamowity klimat i kultowe teksty i już nie mogę się doczekać, kiedy go skończę i... zacznę oglądać od nowa. ;)


4. The End of the F***ing World
Na koniec zostawiłam świeżynkę, czyli serial Netflixa, który wyszedł jakoś tak prawie że ukradkiem, a potem, a przynajmniej takie mam wrażenie, zrobił się na niego ogromny boom i zyskał rzesze fanów. Czy i ja do nich należę? Tu mogę was zaskoczyć, ale nie. Problemy z TEOTFW miałam od samego początku. Niedługo po premierze włączyłam sobie na próbę pierwszy odcinek i szczerze mówiąc, że nie miałam zamiaru go kontynuować. Po zachętach ze strony znajomych mówiących o tym, że potem robi się zdecydowanie lepiej, bo zaczyna się prawdziwa akcja, dokończyłam serial za jednym posiedzeniem i tak na dobrą sprawę moje zdanie nie za bardzo się zmieniło. Po prostu mam wrażenie, że ten serial jest tak bardzo obliczony na to, żeby wcelować się w target, że wszelkie żarty są tak sztuczne, że nie jestem w stanie go polubić. To znaczy niby wiem, że każdy show tak ma, że jego głównym zadaniem jest zarobienie kasy, ale w tym przypadku jakoś szczególnie rzucało mi się to w oczy. Poza tym nastoletnie dramaty i bunty niespecjalnie mnie interesują, więc może tu leży główna przyczyna tego, że nie potrafiłam zidentyfikować się z bohaterami i bardziej się wciągnąć.

To by było na tyle. Dajcie znać, czy znacie te seriale albo co aktualnie oglądacie — jestem bardzo ciekawa waszych opinii. A następna część już w przygotowaniu. :)

14 komentarzy:

  1. Lucyfera uwielbiam, chociaż zwlekam z nadrobieniem go już dobrych parę miesięcy ;) Co do The End of the F***ing World - sama nie przebrnęłam nawet drugiego odcinka, nie moje klimaty, odrzuca mnie to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat muszę przyznać, że ostatnich parę odcinków "Lucyfera" jest fajnych, zwłaszcza ten specjalny z historią alternatywną - koniecznie obejrzyj. :)

      Usuń
  2. "Lucyfer" przede mną, ale jestem bardzo ciekawa i regularnie zmuszana przez moich znajomych do obejrzenia tego serialu, więc na pewno wkrótce się za niego wezmę. Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, zresztą nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz. :)

      Usuń
  3. Ten fucking World i mnie zawiódł, po takim boomie na ten serial spodziewałam się czegos wow ale już pierwszy odcinek przyniósł mi tylko niesmak (scena w wc po tym jak złapali stopa...)
    Co do lucifera to zaczęłam i podobał mi się (potem zobaczyłam gdzieś na yt jak bohaterowie się caluja facet z facetem i straciłam chęć do oglądania, później dowiedziałam się że to w ramach dowcipu więc zamierzam kontynuować oglądanie w wolnej chwili 😊😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, myślałam, że jestem jedyną osobą, która nie szaleje za TEOTFW. ;)

      Usuń
  4. Lucyfera odpuściłam po kilku odcinkach- zagadka zamykająca się w jednym odcinku i ciągłe pytania głównego bohatera "dlaczego ona jest jedyną kobietą, która na mnie nie leci?" skutecznie mnie zniechęciły. TEOTFW za to uwielbiam! Też miałam tak jak Ty- po pierwszym odcinku byłam nieprzekonana, ale słyszałam "oglądaj dalej, tam robi się lepiej" i tak jakoś poszło że polubiłam się ze wszystkim co jest tam zawarte :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, "Lucyfer" niestety cechuje się pewną powtarzalnością, co ostatecznie moim zdaniem zaczęło go ciągnąć w dół. Co do "TEOTFW" - mimo swojej opinii, jestem w stanie zrozumieć, że serial może się bardzo podobać. :)

      Usuń
  5. Lucyfer mi przypadł do gustu, taki lekki, niezobowiązujący w żaden sposób, idealny podczas gotowania czy robienia czegoś w domu, do oglądania jednym okiem. Teraz czekam co wydarzy się dalej z nowym sezonem. Ja ostatnio obejrzałam drugi sezon Anne with an e, drugi sezon 13 powodów, wszystkie sezony Shadowhunters i trzy sezony Suits i przyznam uczciwie, że tylko ten pierwszy i ten ostatni mnie zachwyciły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak chyba idealnie można ująć klimat "Lucyfera".
      O, "Suits" sama planuję, bo ostatnio miałam ochotę na seriale prawnicze; "Shadowhunters" niby nie oglądałam, ale był taki czas, że namiętnie oglądałam cracki z tego serialu na youtubie i teraz czuję się, jakbym i tak znała całą fabułę. xd Za 13RW raczej też się nie zabiorę, bo jakoś nie przekonuje mnie ta tematyka.

      Usuń
  6. Mam w planach obadać "The end...", aczkolwiek sama nie jestem przekonana, czy to mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię oglądać, ale gdybym miała już coś - to najpewniej Lucifer :D

    OdpowiedzUsuń
  8. "Lucyfera" oglądałam i muszę w sumie dokończyć ostatni sezon. Nie uwielbiam, ale jako zapychacz czasu mi się sprawdza. Nad tym ostatnim tytułem trochę myślałam, ale jakoś tak... no nie wyszło i już raczej nie wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja od początku do końca uwielbiam Lucyfera i nie mogę się doczekać tego, co wydarzy się dalej :D mam nadzieję, że jeszcze przekonasz się do tego serialu :d pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger