Podsumowanie lipca 2018


Ostatnie (a zarazem pierwsze) podsumowanie miesiąca wyszło nieźle, więc chyba będę kontynuować ten format. Zwłaszcza, że w tych wakacyjnych miesiącach jest co pokazywać! I tak jak w czerwcu przeczytałam 11 książek, w lipcu udało mi się dobić do 12. Tak naprawdę jestem trochę zaskoczona, bo nie miałam ostatnio zbyt dużej ochoty na czytanie i niestety to się nadal utrzymuje. Nie pomaga mi fakt, że na półce czekają same opasłe i poważne tomiszcza.

W każdym razie lipiec uważam za w miarę udany, mimo że nie udało mi się za bardzo zrealizować mojego szkolno-powtórkowego planu. Za to trafiłam na parę świetnych lektur, o których chcę wam teraz pokrótce opowiedzieć. Bardzo chętnie poczytam, co u was ostatnio się działo — możecie napisać w komentarzach albo zostawić linki do podsumowań. :)

Najlepsze książki:
Jak kominiarzy śmierć w proch zmieni, Alan Bradley, 💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘
Hyperion, Dan Simmons, 💘💘💘💘💘💘💘💘1/2


Najgorsza książka:
Katedra w Barcelonie, Ildefonso Falcones, 💘💘💘💘💘


Co przeczytałam w lipcu:


1. Trzeci klucz, Jo Nesbø, 7,5/10
Powoli, ale konsekwentnie zabieram się za kolejne tomy z kryminalnej serii z Harrym Holem. Czwarta część podobała mi się trochę bardziej niż trzecia, ale wciąż nie była tak dobra jak dwie pierwsze. Dużą ich zaletą była nieprzewidywalność, a tutaj zdecydowanie mi tego zabrakło. A może po prostu zagadki w Oslo nie są tak ciekawe jak w egzotycznych krajach jak Tajlandia czy Australia.

2. Jak kominiarzy śmierć w proch zmieni, Alan Bradley, 10/10
Nie wiem czy książce z cyklu Flawia de Luce mogłabym dać inną ocenę. Bardzo obawiałam się tego, czy ten tom, którego fabuła jest obsadzona w zupełnie innej scenerii niż poprzednich, dorówna poprzednikom. Po raz kolejny okazało się, że sama obecność Flawii jako bohaterki sprawia, że lektura jest fantastyczna. Jak ja się dobrze bawiłam przy tej książce!

3. Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość, Katarzyna Surmiak-Domańska, 8/10
Jest to kolejny bardzo poruszający reportaż, jaki przeczytałam. Autorka w świetny, interesujący sposób przybliża przeszłość i teraźniejszość amerykańskiej organizacji, która większości kojarzy się jednoznacznie. Jak to się stało, że nadal żyje i ma się dobrze — a na pewno lepiej, niż byśmy chcieli? Często zdenerwowana przerywałam czytanie, żeby poświęcić się rozmyślaniom nad społeczeństwem, jakie zbudowaliśmy. A przy tym warto zaznaczyć, że Surmiak-Domańska nie patrzy na sprawę wyłącznie z jednego punktu i przedstawia argumenty obu stron konfliktu.


4. Katedra w Barcelonie, Ildefonso Falcones, 5/10
Moje kolejne średnio udane spotkanie z literaturą historyczną. Historia zaczęła się naprawdę dobrze, zaledwie po kilku stronach wciągnęła mnie i sprawiła, że przeżywałam wydarzenia razem z postaciami. Niestety po pewnym czasie wszystko zaczęło się powoli sypać. Lektura zaczęła nużyć, a mnie denerwowało to, że postacie były tak płaskie i wyraźnie przyporządkowanie jasnej albo ciemnej stronie mocy; dzięki uprzejmości autora zawsze wiedziałam, kto jest zły i brzydki, a komu mam współczuć. Do tego książka zawiodła mnie stylistycznie: oczekiwałam epicko napisanej powieści, a tymczasem tekst jest niemal pozbawiony metafor i innych środków, dzięki którym przedstawiony świat stałby się bardziej namacalny; mamy tylko opisy kolejnych wydarzeń, podanych niemal jak kawa na ławę.

5. Hyperion, Dan Simmons, 8,5/10
Wszystko na temat tej książki opisałam w [recenzji].


6. Jesteś tylko diabłem, Joe Alex, 8/10
To był jeden z tych rzadkich strzałów, przy których biorę książkę z biblioteki bez wcześniejszej wiedzy na jej temat. Tym razem znowu mi się to opłaciło — niemal zarwałam dla niej noc! Intryga niesamowicie mnie wciągnęła, była zaskakująca, a wykorzystanie motywu diabła, który spaja całą opowieść, chyba nie mogło zostać lepiej zrobione. Jeśli szukacie dobrego kryminału w stylu Agathy Christie, to jest coś dla was.


7. Służące, Kathryn Stockett, 8/10
I znowu książka o tematyce rasowej, ale w zupełnie innym klimacie. Sięgnęłam po nią, bo jakiś czas temu obejrzałam film na jej podstawie, który bardzo mi się spodobał. Powieść zrobiła na mnie co najmniej tak samo dobre wrażenie. Dzięki lekkiej formie niezwykle przyjemnie się czyta, mimo że porusza poważny problem. Postacie są tak barwne i intrygujące, że ich losy śledzi się z czystą ciekawością. Zdecydowanie polecam.

8. Najlepszy kraj na świecie, Nina Witoszek
A teraz coś, na temat czego nie mam sprecyzowanej opinii. Po prostu zupełnie nie tego się spodziewałam. Nie jest to typowy reportaż na temat Norwegii, właściwie daleko mu do tego. Najlepszy kraj na świecie to intelektualna analiza kultury Norwegii na zderzeniu historii, socjologii i literatury. Z naciskiem na „intelektualna”. I jeszcze na „historii, socjologii i literatury”. Nie czuję się jeszcze na tyle mądra, żeby oceniać tę książkę, chociaż na pewno mogę powiedzieć, że miała parę ciekawszych momentów.

9. Modyfikowany węgiel, Richard Morgan, 6/10
Zachęcona Hyperionem, sięgnęłam po kolejną powieść science-fiction. Niestety ona już tak nie przypadła mi do gustu. Owszem, zgodzę się, że kreacja świata stoi tu na wysokim poziomie, ale zawiodłam się na fabule. Liczyłam na fascynujące śledztwo w sprawie śmierci niejakiego Bancrofta, a w rzeczywistości wyglądało to mniej więcej tak: Kovacs tu gdzieś się z kimś pobił, tam ktoś go uwięził, gdzieś indziej spędził upojną noc; w tym czasie wątek Bancrofta jakby poszedł w odstawkę — efekcie przez większość lektury śledztwo stoi w miejscu. Do tego bohaterowie za bardzo mnie nie obchodzili. No cóż, liczyłam na więcej.


10. Testament, Remigiusz Mróz, 6,5/10
Odkryłam, że przyjemnie się słucha wieczorem przed spaniem audiobooków książek Mroza. Krzysztof Gosztyła wyciąga z tej historii to, co najlepsze! W każdym razie, pamiętam ekscytację, jaką czułam, gdy czytałam Kasację — miałam poczucie, że to coś zupełnie nowego, te brudne prawnicze gierki, ta bezkompromisowa postać Chyłki, ten humor... Przy tej siódmej części naszła mnie refleksja, że staje się to coraz bardziej wtórne i nie sprawia mi takiej radości jak kiedyś. Zastanawiam się, ile jeszcze powstanie materiału na temat pary Zordona i Chyłki — bo wolałabym, żeby było tego mniej, a lepszej jakości.

11. Język – narzędzie kultury, Daniel Everett, 8/10
To była bardzo fajna pozycja popularnonaukowa odnośnie lingwistyki i tego, jak się ma kultura do języka (i na odwrót). Napisana przystępnym stylem, na pewno przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy, tak jak ja, mają jakieś zainteresowanie w tej dziedzinie.

12. Jaśnie pan, Jaume Cabré, 7/10
No i w końcu ostatnia książka lipca, czyli klasyka katalońskiej literatury. Oceniam ją pozytywnie, bo spodobał mi się sposób, w jaki autor przedstawił Barcelonę, to jak pokazał powszechne zepsucie i rozpustę, nadając temu miastu nowy historyczny rys. Wszystkie postacie były żywe i interesujące, zwłaszcza tytułowy bohater, ale mimo wszystko ta historia nie złapała mnie za serce. Na pewno jednak spróbuję innych książek Cabré.


Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwali do tego momentu. Tak na zakończenie wstawię jeszcze piosenkę, która zdominowała mój lipiec. Aha, i jeśli następnego postu nie będzie, to znaczy, że permanentnie rozpuściłam się z gorąca. Smutek.

22 komentarze:

  1. ŁAŁ sporo przeczytałaś ja w wakacje wybieram bardziej opasłe tomiska na które ciężko znaleźć czas w roku szkolnym. Teraz czytam hrabiego Monte Christo i skurczybyk ma 1300stron😲 u mnie na blogu też jest podsumowanie tylko w trochę innej formie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, nie wiedziałam, że to jest aż takie długie! xd

      Usuń
  2. Ciągnie mnie do "Służących", nawet ostatnio będąc w bibliotece zwróciłam na nią uwagę, ale koniec końców wzięłam coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może następnym razem? ;)

      Usuń
    2. Na razie wolałabym wejść, odnieść książki i wyjść, bo mam mnóstwo własnych egzemplarzy :D A tak to wygląda: wchodzę, "o tu nowości", "łooo nie wiedziałam że to tu jest", "czaiłam się dziesięć miesięcy i oto jest"- i nigdy nie wychodzę z pustymi rękami :D

      Usuń
    3. Skąd ja to znam... W bibliotece zawsze coś się wyczai. ;)

      Usuń
  3. Świetny wynik, gratuluję! "Służące" znów pojawiają mi się przed oczami i w jakiś sposób przyciągają, mimo że tego typu literatura jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Zainteresowałaś mnie również serią Alana Bradleya. :) Co do moich czytelniczych wyników... Cóż, powracam do czytania po kilkumiesięcznej przerwie, więc i nie idzie mi zbyt dobrze. W lipcu przeczytałam ponad połowę cegiełki (ok 470/760 stron), więc nie jest już tak tragicznie. Oby sierpień był lepszy! :)
    Kulturalny Demon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Nie przejmuj się, że niewiele przeczytałaś, czasem trzeba odpuścić, gdy wzywają ważniejsze sprawy. :)

      Usuń
  4. Gratuluję wyniku i podziwiam ;). Nie przeczytałam żadnej z tych książek. Oglądałam kiedyś film "Służące" i bardzo mi się spodobał, więc książka Kathryn Stockett jest na mojej liście do przeczytania i czeka na właściwy moment...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Mam nadzieję, że doczeka się swojego momentu - ja też sporo zwlekłam z lekturą, ale nie zawiodłam się.

      Usuń
  5. Wow! Gratuluję wyniku. Zaimponowałaś mi 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wakacje to jednak dobry czas na czytanie. ;)

      Usuń
  6. Świetne podsumowanie miesiąca! Gratuluję przeczytania tylu książek :D
    Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokaźna lista, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym! Widzę, że i przekrój lektur spory, aż przyjemnie się czyta!

    "Hyperion" od razu wywołuje u mnie przyjazne uczucia do każdego, komu się ta książka podoba;) Podobnie z Joe Alexem, którego tak niewielu czytelników zna, a szkoda, bo to naprawdę niezły pisarz, i to na dodatek nasz, polski. I choć ja od jego kryminałów zawsze wolałam "Czarne okręty", przygodowy miks mitologii i fantazji, to i tak zgadzam się, że trochę kojarzy się jego proza kryminalna z Agatą Christie.

    Trzymam kciuki za równie udany czytelniczo sierpień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Cóż, "Hyperion" chyba sam w sobie stanowi klasę. ;) Natomiast Joe Alex był zaskoczeniem tego miesiąca (zwłaszcza, że dopiero w trakcie czytania dowiedziałam się, że jest polskim autorem - w ogóle tego nie odczułam). Na pewno przeczytam "Czarne okręty" i dam znać, jak mi się podobały. :)

      Usuń
  8. Katedra cię aż tak zawiodła? WOW. Bo u mnie w pracy to tego autora tak wychwalają klienci... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, że wielu osobom może przypaść do gustu. Mnie jednak za bardzo jakaś taka sztuczność dotycząca zachowań bohaterów i prowadzenia narracji.

      Usuń
  9. Widzę, że miesiąc bardzo udany, tak pod względem ilości, jak i doboru lektur :) Trochę szkoda, że Katedra tak bardzo nie przypadła Ci do gustu - ja wspominam ją dobrze, choć przyznam, że czytałam wiele lat temu i nie wiem, czy teraz odebrałabym tak samo. Kupiłyśmy sobie z mamą właśnie kontynuację, zobaczymy :)
    Ale... Hyperion <3 Moja miłość i chyba największe odkrycie ubiegłego roku, które otworzyło dla mnie na nowo świat s-f. Cieszę się, że tu miałaś równie dobre wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Katedrą" jestem przede wszystkim rozczarowana, bo miało być wspaniale, a wyszło średnio... Może kiedyś też dojrzeję do tego, żeby sprawdzić, czy kontynuacja bardziej mnie porwie. ;)
      Z "Hyperionem" u mnie sprawa ma się podobnie - nie mogę się doczekać kolejnych lektur science-fiction, chociaż "Modyfikowany węgiel" trochę ten zapał ostudził. W następnej kolejności mam "Problem trzech ciał" i to zapowiada się naprawdę fascynująco.

      Usuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger