68. „Bratobójca” — Jay Kristoff | Na skraju rebelii

Recenzja wolna od wszelkich spoilerów.


Tytuł: Bratobójca
Tytuł oryginalny: Kinslayer
Autor: Jay Kristoff
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński
Seria: Wojna lotosowatom: 2
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 654
Moja ocena: 8,5/10

Byłam bardzo mile zaskoczona przez Tancerzy burzy, czyli otwarciem cyklu Wojna Lotosowa. Pisałam o tym zresztą w minirecenzji. Przywrócili mi wiarę w to, że w gatunku fantastyki młodzieżowej jak najbardziej da się jeszcze zrobić coś świeżego i przykuwającego uwagę. Natomiast wiele recenzji drugiej części wskazywało na to, że w niej poziom spada. Tym bardziej byłam ciekawa, jaka będzie moja opinia na ten temat.

Po lekturze mogę stwierdzić, że stoję po drugiej stronie barykady — a Bratobójca nawet trochę podniósł poprzeczkę. Faktycznie trochę zmienił się tu klimat; nie jesteśmy już wprowadzani w wykreowany przez autora świat, ale eksplorujemy jego nowe zakątki i poznajemy nowe postacie, a narracja jest prowadzona z wielu różnych stron. W jednej chwili śledzimy ludzi z marginesu skazanych na życie w otoczeniu smrodliwych, nędznych ulic Kigen z zaułkami, w które lepiej się nie zapuszczać, by potem wślizgnąć się w pałacowe korytarze i obserwować tworzące się intrygi, aż w końcu trafić do kryjówki buntowników, gdzie atmosfera robi się gęsta. Oczywiście podążamy też za Yukiko i jej nieodłącznym towarzyszem, ale choć pozostaje główną bohaterką, równie wiele miejsca co jej, poświęcono innym osobom, które zyskały niebagatelną rolę. Widać, że to, co się wokół nich dzieje, nie pozostawia ich obojętnymi. Walczą, zdradzają i bronią własnych interesów; ewoluują. Nie wiadomo, komu ufać, a kto przywdziewa maskę.

Jay Kristoff podjął się opisania nie tylko konsekwencji wydarzeń, jakie miały miejsce w poprzednim tomie, lecz również dodał sporo nowych wątków, poszerzając perspektywę czytelnika. Nowe problemy wyrastają w tym pogrążonym w chaosie świecie jak grzyby po deszczu. To faktycznie powoduje wrażenie, że akcja nie bardzo jest popychana do przodu, zwłaszcza że niektóre ze spraw, jakie autor poruszył, są nie do końca wyjaśnione i jakby pozostawione same sobie. Jednak to nie znaczy, że nic się nie dzieje i jest nudno — powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Od książki naprawdę trudno jest się oderwać. To w dużej mierze zasługa warsztatu autora, którego staję się fanką. Tworzy genialne opisy, wydaje się zawsze wiedzieć, o czym i kiedy opowiedzieć, powołuje się na różne zmysły i tworzy ładne metafory, a dzięki temu wszystkiemu historia jest niezwykle barwna. Jest też brutalna — nie pamiętam, czy w Tancerzach burzy było podobnie, w każdym razie tutaj bywa naprawdę ostro.

Bratobójca trzyma dobry poziom i moim zdaniem nawet lekko przewyższa Tancerzy burzy. Dysponuje wszystkim, co trzeba, by dawać odbiorcom świetną rozrywkę. Jeśli tylko zamknięcie trylogii będzie kontynuować tę passę, z pewnością uznam ją za jeden z najlepszych cykli ostatnich lat z tego gatunku.

8 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoją recenzję. Teraz kończę ''Tancerzy burzy'' i jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, ale miałam wątpliwości, czy drugi tom będzie równie wspaniały. Skoro jednak przewyższa nawet poziom pierwszej części to nie mam się o co martwić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jak tu nie zacząć przygody z tym cyklem, jak? Już postanowione, "Tancerze burzy" będą mi towarzyszyć w pierwsze dni września, a znając mnie, to natychmiast sięgnę również po kolejne tomy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Mam nadzieję, że też ci się spodoba. :)

      Usuń
  3. Ja uważam, że "Bratobójca" znacznie przewyższył "Tancerzy...". Zaś wątek rodzeństwa, kupił mnie całkowicie. Choć muszę przyznać, że trochę zaczął mi przeszkadzać wątek alkoholowy. No może nie sam wątek, ale podkreślanie dlaczego nasza droga Yukiko zagląda do butelki.
    Nie zmienia to jednak faktu, że sam cykl to dla mnie jeden z lepszych cykli jakie miałam okazję czytać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek rodzeństwa też uważam za bardzo ciekawy, a szczególnie jeśli chodzi o oko Hany. No tak, wątek alkoholowy... Cóż, sama uważam, że Yukiko często wyczynia rzeczy niekoniecznie odpowiednie do jej wieku, czego jasnym przykładem jest to, w jakim stanie się teraz znajduje... ;)
      I ponownie zgadzam się, "Wojna lotosowa" jak na razie i dla mnie stoi wysoko w rankingu. :)

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tej serii, bardzo chętnie przeczytam najpierw pierwszy tom. :) Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dajesz nadzieję. Ostatnio trafiam na same marudzenia na temat drugiego tomu - że rozwlekły, że traci klimat, że... - i trochę się bałam, a właśnie zaczęłam lekturę. Mam nadzieję, że znajdę się po Twojej stronie barykady :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger