71. „Atlas chmur” — David Mitchell | Historia o wymiarze globalnym?


Tytuł: Atlas chmur
Tytuł oryginalny: Cloud Atlas
Autor: David Mitchell
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 544
Moja ocena: 6,5/10

Po Atlas chmur sięgnęłam zachęcona licznymi pozytywnymi opiniami, które informowały o niezwykłości tej książki i wpływie, jaki miała na życie wielu czytelników. Zdążyłam też przeczytać już dwie inne książki Mitchella, Czasomierze oraz Slade house, więc miałam już pewne pojęcie co do tego, jak autor pisze (bo pisać zdecydowanie umie). Ten tytuł zdobył jednak zdecydowanie największy rozgłos. Podobnie jak poprzednie, jest to powieść szkatułkowa i wyróżnia się naprawdę nietypową konstrukcją — zawiera w sobie sześć historii, ale kiedy przejdziemy przez wszystkie po kolei, wracamy z powrotem do przedostatniej, czyli piątej, potem czwartej i tak dalej aż skończymy na tej opowieści, od której zaczęliśmy. Na dodatek historie te są ze sobą powiązane, co nadaje każdej z nich nowy wymiar. I faktycznie jest to świetny zabieg. Kunszt pisarski autora pozwolił mu na stworzenie pozornie oddzielnych opowieści i fantastyczne jest to, jak bardzo zindywidualizowane są pod względem języka, a także formy. W Atlasie chmur przenosimy się w miejscu i w czasie i poznajemy postacie charakterystyczne, pełne życia (w tym momencie mrugam do osób, które już mają za sobą lekturę), których kreacja jest po prostu w punkt. Osobowość bohatera właściwie oddziałuje na to, jak on sam jest przedstawiany. Myślę, że duże brawa należą się tłumaczce, której udało się unieść ciężar tego zróżnicowania.

Nie będę za bardzo opowiadać o fabule tej książki, bo tak naprawdę trudno byłoby to zrobić, zważywszy na to, jak jest napisana. I tutaj niestety trochę wychodzi to, z czym miałam i nadal mam problem w jej sprawie. Losy opisanych w niej ludzi i świata są dość interesujące, ale nie porywające. Oczywiście zdarzały się wzloty, na przykład przy fragmentach o Frobisherze czy Sonmi, jednak dzieło Mitchella w zasadzie ma w sobie bardzo wiele dłużących się momentów i chociaż początkowo fajne jest oczekiwanie na to, co będzie w następnej historii i jak ona połączy się z poprzednią, to na dłuższą metę zagłębianie się w poszczególne opowieści było dla mnie nużące. Mam wrażenie, że wynika to z tego, czym ta książka próbowała być — czyli jakąś metaforą życia obudowaną w nielinearną strukturę, próbą zwrócenia uwagi na to, w jaką stronę zmierza nasz świat, pokazaniem walki, jaką toczą jednostki z masami i innymi jednostkami; a więc dokładne analizowanie akcji, konkretnych nazw i symboli nie miałoby sensu. I ten cały koncept wydaje się super, ale tylko dopóki wynika on z przemyśleń i interpretacji „polekturowych”, bo samo czytanie bywa zwyczajnie męczące. Jednocześnie nie jestem przekonana o wielkości tej powieści, jej przesłanie nie jest dla mnie do końca jasne; nawet jeśli mam rację co do tego, o czym pisałam dwa zdania temu, nie zostało to przedstawione w sposób, który by mną wstrząsnął i sprawił, że zaczęłabym postrzegać pewne rzeczy inaczej.

Najmocniejszym punktem Atlasu chmur jest pomysłowość dotycząca formy i świata przedstawionego (historia wspomnianej wcześniej Sonmi zdaje się boleśnie nieuchronna). Bardzo podoba mi się też zabawa Mitchella z własnym uniwersum, to, że nawiązuje do innych swoich książek. Myślę, że ta konkretna świetnie nadaje się do tego, żeby o niej dyskutować i zastanawiać nad problemami, jakie porusza — tylko trzeba najpierw przez nią przebrnąć.

9 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam, ale kiedy film robił furorę w kinowych salach, to go obejrzałam. O ile zrobił on na mnie wrażenie, tak jakoś do dzisiaj nie sięgnęłam po powieść i nie sądzę, aby kiedykolwiek miało się to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję też kiedyś obejrzeć film, jestem ciekawa, jak przenieśli tę historię na ekran.

      Usuń
  2. dla mnie przebrnięcie przez tę książkę nie było problemem, te historie i to, jak się łączą fascynowało mnie na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać i wspominam ją bardzo dobrze. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym lepiej dla ciebie! :) Ja niestety natrafiłam w niej na jakiś opór i trochę zaburzyło to mój odbiór.

      Usuń
  3. Tak czytam i, kurcze, chciałabym sięgnąć po tę książkę chociażby ze względu na jej formę. Fabularnie też może mnie zaciekawić, chociaż trochę obawiam się tego, że nie jest dosyć porywająca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że dla mnie nie była porywająca, nie znaczy że dla ciebie też będzie - jest całkiem sporo ludzi, dla których ta książka była prawdziwym objawieniem.

      Usuń
  4. Bardzo chcę ją przeczytać ale nie z tą okładką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się właśnie nie podoba... Ale trudno znaleźć inną. ;)

      Usuń
  5. Ja też miałam problem z tą książką w pewnym momencie - na tyle solidny, że w końcu odłożyłam i już nie wróciłam. Zgadzam się, że ciekawe rozwiązania w kwestii formy ale nie do końca się u mnie sprawdziły. Trochę żałuję i pewnie zrobię drugie podejście, ale... Jeszcze nie ;)

    A swoją drogą - pozwoliłam sobie dodać Twoje polecenia "krótkich książek' do nowego zestawienia u mnie na blogu, oczywiście z linkiem do Ciebie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger