Minirecenzje #13 „Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści” — Sam Kean, „Wyspa” — Sigríður Hagalín Björnsdóttir


Tytuł: Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści
Tytuł oryginalny: The Disappearing Spoon: And Other True Tales of Madness, Love, and the History of the World from the Periodic Table of the Elements
Autor: Sam Kean
Tłumaczenie: Adam Wawrzyński
Wydawnictwo: Feeria Science
Liczba stron: 390
Moja ocena: 8/10

Jeśli nigdy nie lubiliście chemii w szkole, ta pozycja może was do niej przekonać. Znikająca łyżeczka to nie jest książka, dzięki której nauczycie się pisać reakcje chemiczne czy obliczać zawartości roztworów. Sam autor pisze, że według niego najlepiej przyswaja się informacje dzięki anegdotom i faktycznie dokładnie to zawarł w swojej książce: przedstawił historię odkrywania pierwiastków i powstawania (oraz zapełniania) układu okresowego. Jak się okazuje, za wieloma z tych zjawisk stały ciekawe postaci badaczy i zwykłych ludzi, choroby i ozdrowienia, przypadki i niepohamowana dociekliwość. Sam Kean atakuje temat z różnych stron, uciekając się czasem do przywołania zagadnień teoretycznych (ale w strawny sposób, więc nawet laik powinien się w nich odnaleźć), lecz przede wszystkim cofa się w przeszłość, aby zrozumieć, skąd bierze się wiedza na temat pierwiastków, jaką mamy dzisiaj. W większości podane są raczej informacje ciekawostkowe, z gatunku tych zdobywanych dla własnej satysfakcji z wiedzy, i może dlatego Znikająca łyżeczka wydaje mi się tak przystępna — na przykład nareszcie dowiedziałam się, skąd wzięły się nazwy niektórych pierwiastków, co zawsze mnie interesowało. Może jednak lepiej byłoby czytać ją na raty, bo pod koniec lektury czułam już mały przesyt materiałem i to jest chyba jedyna rzecz, jaką mogę jej zarzucić. No, może jeszcze ten układ przypisów na końcu, który jest bardzo nieintuicyjny. Ale tak poza tym to jestem całkiem zadowolona.

Tytuł: Wyspa
Tytuł oryginalny: Eyland
Autor: Sigríður Hagalín Björnsdóttir
Tłumaczenie: Jacek Godek
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 288
Moja ocena: 6/10

Koncept Wyspy nie jest wcale nowy i oryginalny — ileż powstało tekstów kultury mówiących o skrajnych przypadkach czy katastrofach, w wyniku których jakaś grupa ludzi została odizolowana i skazana na radzeniu sobie samej. Tym, co wyróżnia tę powieść, jest fakt, gdzie ta sytuacja nastąpiła, a więc na już teraz dość oddalonej od kontynentów Islandii, kraju lodu i ognia, jak mówi frazes. Czy w obecnym świecie takie „odcięcie się” od reszty świata pozostawia realne szanse na przeżycie? Autorka analizuje możliwą postawę Islandczyków, którzy w jej wizji mogliby próbować wywołania narodowej mobilizacji w oparciu o historyczne, patriotyczne wzorce. Ale jednocześnie jest tu zawarta refleksja dotycząca ludzkości w ogóle: chyba nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od innych. I chociaż jako czytelnicy poznajemy losy dorosłych i dzieci, rodowitych Islandczyków, imigrantów i zwykłych podróżnych, rządzących i rządzonych, to odczuwam duży niedosyt. W istocie jest to powieść niezbyt długa i miałam wrażenie, że temat potraktowano pobieżnie. Podkreśla to jeszcze dynamiczne budowanie akcji dzięki dłuższym, poprzedzielanym przecinkami zdaniom, przez co książkę czyta się niezwykle szybko. Chociaż zdaje się, że takie właśnie mogły być intencje Björnsdóttir, bo pozostawiła wiele kwestii otwartych i świadomie nie dokończyła tego obrazu, myślę, że Wyspie wyszłoby na dobre, gdyby jeszcze bardziej wgłębić się w wydarzenia. Z tego powodu uważam ją za niezłą książkę, ale raczej nie zostanie w mojej pamięci na długo.
____

Niestety przez najbliższy czas posty będą się pojawiały raczej rzadziej niż częściej (wcale nie nowość na tym blogu). Obecnie nie wyrabiam się z czytaniem lektur szkolnych, a co dopiero mówić o książkach „własnych”; do tego nie mogę czytać waszych blogów tak często, jak bym chciała. Taka sytuacja utrzyma się prawdopodobnie do maja, kiedy będę już po maturze i w końcu będę mogła robić wszystko, na co obecnie nie mam czasu. :)

3 komentarze:

  1. myslisz ze na prezent sie cos nada :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne - pytanie tylko, dla kogo, bo może akurat ktoś nie lubi tych gatunków. :)

      Usuń
  2. Znikajaca łyżeczka to nie dla mnie, bo już dawno mam za sobą czasy chemii (na szczęście) :D natomiast Wyspa wydaje się być interesująca, chociaż nie pozostaje w pamięci na długo, chętnie przeczytałabym coś dziejącego się na Islandii. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger