Po godzinach #13 Seriale, które oglądam (lub oglądałam), część 4.


Już dawno nie publikowałam kolejnej części z tej serii, a przez ten czas przewinęło się na moim ekranie sporo seriali, więc chyba pora to nadrobić. Znowu będzie całkiem różnorodnie, bo powiem o The Mick, Suits, The Good Place i Sex Education.


1. The Mick / Cioteczka Mick
Zacznę może od serialu dość niepozornego. Sama trafiłam na niego po prostu przeglądając ofertę na stronie streamingowej. Nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek o nim mówił albo pisał, ale jakoś zaintrygował mnie plakat promujący i pomyślałam, że skoro odcinek trwa tylko 20 minut, to mogę zobaczyć, o co chodzi. Fabuła zaczyna się od przyjścia Mickey na przyjęcie swojej nadzianej siostry, które ma dość niespodziewany finał — siostra wraz z mężem zostają aresztowani przez FBI, a na Mickey spada obowiązek zajęcia się ich trojgiem dzieci. Kobieta nie bardzo jest zadowolona z takiego obrotu spraw, jednak wizja zamieszkania w wielkiej rezydencji jest całkiem kusząca. Serial to lekka komedia i szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, że okaże się tak fajny. Jest po prostu bardzo zabawny i często sprawiał, że się śmiałam, a mnie nie jest tak łatwo rozśmieszyć. Pojawia się w nim wiele ciekawych postaci, których spotkania doprowadzają do komicznych sytuacji. Do tego trzeba dodać, że potrafi nawet podejmować kontrowersyjne tematy. Trochę wstyd się przyznać, ale tak mnie wciągnął, że jakąś połowę zagranicznej wycieczki spędziłam na oglądaniu, bo dosłownie nie mogłam się oderwać... Szkoda, że został anulowany po drugim sezonie — to pokazuje, że niestety nie wszystko, co dobre jest doceniane.


2. Suits / W garniturach
Od dawna przymierzałam się do obejrzenia Suits. Lubię seriale prawnicze, a ten jest już chyba swego rodzaju klasykiem w tym gatunku. Opowiada o młodym Mike'u, który chociaż nie ukończył szkoły prawniczej, zostaje zatrudniony przez Harveya Spencera do prestiżowej firmy przyjmującej jedynie absolwentów Harvarda. Trudne sprawy, wieczne balansowanie na granicy legalności i niebezpieczeństwa nadciągające ze wszystkich stron sprawiły, że byłam zafascynowana Suits i łykałam odcinek za odcinkiem, ale po paru sezonach trochę mi się przejadło. Często mi przeszkadza, że w długich produkcjach takich jak ta wątki są sztucznie rozciągane, przez co zainteresowanie spada. Wciąż jednak na pochwałę zasługują świetna obsada (z fantastycznym Gabrielem Machtem w roli Harveya!), która zawsze daje radę oraz spora dawka humoru równoważąca dramatyzm. Trzeba tylko uważać, by nie wypaczyć sobie tym serialem wizji prawdziwej rzeczywistości prawników — jeszcze ktoś pójdzie na prawo, a po skończeniu studiów srodze się zawiedzie... Po czterech sezonach robię sobie przerwę, ale na pewno wrócę do tego serialu.


3. The Good Place / Dobre miejsce
Jak się okazuje, w każdym odcinku tej mojej mini serii musi się znaleźć jakiś serial, na który kręcę nosem. Tym razem niestety padło na The Good Place, co bardzo mnie smuci, i to z różnych powodów. Po pierwsze, byłam bardzo pozytywnie nastawiona po obejrzeniu początku pierwszego odcinka i uznałam koncept za niezwykle intrygujący. Po drugie, wiele osób go polecało i nigdzie nie usłyszałam choćby słowa krytyki na jego temat. Historia kobiety, która przypadkowo trafia po śmierci do „dobrego miejsca” zamiast do „złego” i próbuje się nie wychylać, wydawała mi się murowanym strzałem w dziesiątkę, a jednak serial okazał się dla mnie nudny i strasznie miałki, na tyle, że nie dotrwałam do końca sezonu. Trudno mi się nawet wytłumaczyć, po prostu nie wzbudziło to we mnie żadnych emocji; czekałam cały czas, aż zacznie być śmiesznie, bo w końcu to miała być komedia, a ten moment nie nadchodził. The Good Place jakoś całkowicie minął się z moimi oczekiwaniami. Jedyne, co mogę teraz powiedzieć, to szkoda.


4. Sex Education
Jeśli chodzi o seriale, to w przeciwieństwie do książek, zwykle nie sięgam po nowe z polecania, raczej trafiam na nie przypadkowo. Ale w tym przypadku było inaczej. To znaczy słyszałam wcześniej o Sex Education, ale wydawało mi się, że to chyba nie będzie w moim guście. Natomiast kiedy Jakbyniepaczec nagrali jego recenzję, postanowiłam dać mu szansę. I cóż, skończyło się na ostrym binge-watchingu. To naprawdę świetny serial nie tylko dla młodzieży, inteligentny i podejmujący tematy, o których zwykle się nie mówi. Nastolatkowie z pewnością mogą odnaleźć w nim odzwierciedlenie niektórych swoich problemów. Aktorzy doskonale odgrywają swoje role, a widz bardzo szybko przywiązuje się do bohaterów. Jedyne, co mogę temu serialowi zarzucić, to nałożona nakładka amerykańskości (ale jednocześnie rozumiem, że to po to, by produkcja mogła znaleźć większe grono odbiorców) i jedna relacja, która rozwija się w dość toksyczny sposób. Poza tym Sex Education potrafi wzbudzić silne emocje, i wzrusza, i rozśmiesza. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.

Co ostatnio oglądaliście?

5 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o Sex Education, też byłam nastawiona niespecjalnie. Ale obejrzałam z ciekawości dwa odcinki i to wcale nie jest aż takie złe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że "The Good Place" cię nie przekonał :( Ja zaliczam się do grona osób, które tę produkcję polecają. Nie zawsze jest ona idealna, ale mnie niesamowicie wciągnęła i liczę na kolejne sezony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądałam niestety żadnego z nich i szczerze mówiąc nawet o nich nie słyszałam. Bardzo mało seriali oglądam. Obecnie moim ulubieńcem jest Lucifer, lubię też Agentów Tarczy oraz Runaway, czyli bardziej fantasyczne produkcje :D

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger