76. „Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa” i „Wilkołak” | Komiksy paragrafowe


Niedawno zrelacjonowałam moje pierwsze spotkanie z komiksami paragrafowymi, czyli Mystery oraz Łzy bogini Nuwy [recenzja]. To była dla mnie zupełnie nowa forma rozrywki i choć nie obyło się bez kilku problemów, wspominam je raczej dobrze. Bardzo szybko zabrałam się za kolejne dwa i tak się złożyło, że oba podwyższyły postawioną wcześniej poprzeczkę — a mowa o Czterech śledztwach Sherlocka Holmesa i Wilkołaku.

Najpierw przypomnę jeszcze tym, którzy tego nie wiedzą, na czym polega komiks paragrafowy. To gra w postaci komiksu z konkretnym motywem przewodnim, w której wcielamy się w jakąś postać (albo kilka postaci) i staramy się osiągnąć cel, który dla każdej fabuły jest inny: w niektórych komiksach paragrafowych chodzi po prostu o to, żeby przeżyć, w innych trzeba wykonywać różne zadania. W kadrach mamy do wyboru kilka akcji, i aby je wykonać, należy przejść do kadru o podanym numerze; w ten sposób rozwija się historia. Dzięki temu zwykle poszczególne rozgrywki mogą się od siebie różnić, bo pójdziemy do innych miejsc albo spotkamy innych ludzi.

Tytuł: Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa
Tytuł oryginalny: Quatre enquêtes de Sherlock Holmes
Autor: Ced
Tłumaczenie: Anna Ślubowska
Wydawnictwo: FoxGames
Liczba stron: 178

Najpierw do czynienia miałam z komiksem nawiązującym do słynnego detektywa z Baker Street i jego przyjaciela. Od początku zresztą było dla mnie oczywiste, że muszę się z nim zapozanć, bo od zawsze uwielbiam Sherlocka Holmesa, klasyczne kryminały i samodzielne rozwiązywanie tego typu łamigłówek, z jakimi spotykamy się w Czterech śledztwach. Tytuł właściwie mówi sam za siebie — zabawa polega na tym, by przeprowadzić dochodzenie w czterech podejrzanych sprawach, a następnie wytypować odpowiedzi na postawione pytania. Jednocześnie nie jest to typowy komiks paragrafowy, bo nie ma tu możliwości zginięcia ani rozwijania umiejętności. Wszystko skupia się wokół uważnego obserwowania kadrów i zdolności łączenia faktów.

Powiem tak: trochę nie doceniłam tego komiksu. Nie był wcale taki oczywisty, jak mi się wydawało, że może być. Dlatego, podobnie jak przy Łzach bogini Nuwy, nie sprawdziło się moje luźne podejście i przez to rozwiązałam za pierwszym razem tylko dwie zagadki. Na swoją obronę mogę tylko dodać, że nie wiedziałam, na jakie rzeczy powinnam zwracać uwagę i jakiego typu wskazówki będą podrzucane. Bo choć kategoria wiekowa jest niska, dobrze jest naprawdę skupić się i poświęcić mu odpowiednio dużo czasu, analizując tropy. Szczególnie dodatkowe mini-zagadki mogą być problematyczne (jeśli chodzi o mnie, aż do teraz...). Ale niezależnie od tego jak mi poszło, rozgrywka była bardzo przyjemna; może i sprawy nie były dla mnie jakoś wyjątkowo interesujące, jednak prowadzenie śledztw dawało satysfakcję i pozwalało poczuć się jak detektyw. A chyba o to w tym przypadku chodziło. Dlatego oceniam go zdecydowanie pozytywnie.

Tytuł: Wilkołak
Tytuł oryginalny: Loup Garou
Autor: 2D i Moon
Tłumaczenie: Anna Ślubowska
Wydawnictwo: FoxGames
Liczba stron: 144

Drugi komiks, o któym chcę powiedzieć, wprowadza moim zdaniem ciekawą perspektywę. Nasza postać jest w nim wilkołakiem, a więc można by powiedzieć: anty-bohaterem. Zanim zapoznałam się z jego fabułą, myślałam, że będzie dokładnie odwrotnie — że naszym zadaniem będzie złapanie jakiegoś wilkołaka, tymczasem to my musimy uciekać przed łowcą. Muszę przyznać, że fabularnie ze wszystkich komiksów paragrafowych, które przeszłam, Wilkołak podobał mi się chyba najbardziej. Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale autentycznie mnie wciągnęło i nie mogłam się doczekać, by dowiedzieć się, co zdarzy się dalej. Do zalet na pewno mogę też zaliczyć różnorodność wyborów, jakich można dokonywać oraz połączenie fantastyki z kryminałem — to po prostu dobrze zagrało.

Wilkołak ma dość skomplikowane zasady na tle innych komiksów, z czym wiąże się parę moich zarzutów. Po pierwsze, nieustannie miałam wrażenie, że czegoś nie do końca zrozumiałam, jeśli chodzi o umiejętności, bo zasady ich dotyczące były napisane nie do końca jasno. Poza tym nie podobało mi się to, że na sam koniec zachowana jest najtrudniejsza walka i mimo że w desperacji oszukiwałam (!) i tak nie udało mi się jej wygrać. Brakowało mi sporo i nie mam pojęcia, jak trzeba było poprowadzić tę historię, żeby zwyciężyć. A taka porażka jest szczególnie bolesna, bo sprawia, że trzeba wracać do samego początku gry — trochę to bez sensu. Dodam jeszcze, że nieco zawiodło mnie to, że w tym komiksie niewiele jest do wypatrywania w kadrach i rzadko kiedy możemy znaleźć ukryte przedmioty i wybory.

Podsumowując, oba komiksy przypadły mi do gustu i z czystym sumieniem mogę je polecić, nawet jeżeli nie są idealne. Świetnie nadają się do tego, by urozmaicić sobie czytelnicze życie, do czego zachęcam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger