Moje ulubione książki z 2018 roku


I kolejny raz zapraszam was na drugą część rocznego podsumowania na moim blogu. W poprzednich latach miałam wiele pozycji, które mogły znaleźć się na liście najlepszych w danym roku, i teraz też trochę się ich znalazło, ale mimo to nie czuję, żebym w 2018. często trafiała na wyśmienite lektury. Oby ten rok był łaskawszy pod tym względem.
Myślałam też o zrobieniu listy najgorszych książek, ale praktycznie takich nie czytałam. Pewnym rozczarowaniem okazały się Katedra w Barcelonie, Gra anioła i Lśnij, morze EdenuSzyfr, Przyjaciele zwierząt oraz Sztuka śmierci były nijakie; największy problem miałam z Wieczną księżniczką, ale prawda jest taka, że żadna z tych książek nie była tragiczna. Dlatego zostawmy te drobne niewypały i porozmawiajmy o książkach, które zrobiły na mnie lepsze wrażenie. :)


Bratobójca, Jay Kristoff [recenzja]

Wojna lotosowa opowiadająca o dystopijnym świecie czerpiącym ze steampunku i kultury japońskiej jest w ogóle świetną trylogią Young Adult, ale to właśnie druga część zostawiła po sobie najlepsze wrażenie. Obfitowała w ciekawe wydarzenia, intrygujące postacie, zwroty akcji; od początku do końca trzymała w napięciu, a czytanie jej było ogromną przyjemnością. Było widać, że Kristoff nie stara się wciskać kitu, jak to czasami bywa szczególnie w tym gatunku, tylko traktuje pisanie dla młodzieży poważnie — a jednocześnie sprawia mu to radość.


Hyperion, Dan Simmons [recenzja]

„Rozmach, z jakim autor skonstruował swoją wizję, sprawia, że niełatwo od razu wciągnąć się w lekturę. Jesteśmy bombardowani nieznanymi słowami wynalazków i idei powszechnych w tym uniwersum. Stopniowo jednak większość rzeczy się wyjaśnia; wtedy można już zająć się podziwianiem pomysłowości i kunsztu, z jakimi wszystkie jego [świata] elementy zostały połączone. Ciekawych jest kilka tysięcy lat historii, które nas od niego dzielą, ciekawa jest polityka i ciekawa jest nowoczesna technika – jednym słowem, cała kultura.” — fragment recenzji. Hyperion to dla mnie absolutny hit tego roku.


Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość, Katarzyna Surmiak-Domańska

Rewelacyjny (polski!) reportaż o rasistowskiej organizacji musiał znaleźć się na tej liście. Bardzo poruszający, ale nie nachalnie promujący jedyne słuszne poglądy, wręcz przeciwnie — podejmuje temat z szerokiej perspektywy. Warto go przeczytać ze względu na przytoczoną historię KKK oraz jego znaczenie w obecnych czasach.


Jak kominiarzy śmierć w proch zmieni, Alan Bradley

Już od dawna polecam na tym blogu Flawię de Luce i będę to robić dopóty, dopóki będzie ona trzymała taki poziom.  W tym tomie następuje znacząca zmiana dotychczasowej scenerii i o dziwo wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz dodało cyklowi świeżości. Może i jest to historia skierowana głównie do młodszych osób, ale styl pisania autora sprawia, że dobrze się ją czyta nawet starszym wielbicielom powieści detektywistycznych.


Morderstwa w Somerset, Anthony Horowitz

Za każdym razem, kiedy czytam kryminały Horowitza, nie mogę się nadziwić temu, jak umiejętnie łączy klasyczne fabuły z nowatorskimi rozwiązaniami. Dużą zaletą tej konkretnej powieści jest to, że właściwie otrzymujemy dwie książki za jednym razem i dwie intrygi do rozwikłania, a każda jest niezwykle zajmująca. Wątek „zewnętrzny” był na końcu przewidywalny, ale nie zmienia to faktu, że cała powieść jest pomysłowa i czyta się ją z wypiekami na twarzy.


Świat Andrzeja Fidyka, Andrzej Fidyk, Aleksandra Szarłat

Ta książka to niesamowita podróż dookoła świata śladem jednego z najwybitniejszych polskich dokumentalistów. Fidyk, wspominając miejsca, które odwiedził podczas kręcenia swoich filmów, otwiera nam drzwi do miejsc i czasów, które teraz raczej byłyby dla nas zamknięte. Ma żyłkę do wynajdowania nietuzinkowych wydarzeń i opowiadania o nich. Fajne jest też pokazanie tego wszystkiego z perspektywy osoby stojącej za kamerą, od „drugiej strony”.


Jeden z nas. Opowieść o Norwegii, Åsne Seierstad [recenzja]

„Ale gdy myślę o tym reportażu, tak naprawdę na myśl przychodzi mi jedno – to, jak ogromne emocje we mnie wywołał. Momentami, głównie przy opisach strzelaniny, musiałam przerywać czytanie, by ochłonąć, a coś takiego nie zdarza mi się praktycznie nigdy. Mieszały się we mnie autentyczne przerażenie, smutek i złość, byłam dosłownie wstrząśnięta i czułam straszną bezsilność. Najgorsza przez cały czas była świadomość, że czytam o prawdziwych wydarzeniach, że to nie jest czysta fikcja literacka albo przynajmniej koszmar senny. Jednak to stanowi największą siłę tej książki i absolutnie nie uważam, że przez to nie warto jej czytać – wręcz przeciwnie. Poznanie tej historii zmusza do tego, żeby się zastanowić nad paroma aktualnymi, choć niewygodnymi kwestiami i skonfrontować z własnymi poglądami.” — fragment recenzji.


Silva rerum, Kristina Sabaliauskaitė

Tak jak nie przepadam za powieściami historycznymi, tak ta książka wyłamuje się ze schematu.  To właśnie dlatego czytałam w tym roku tyle powieści historycznych — szukałam drugiej takiej perełki (i niestety nie znalazłam). Absolutnie mnie oczarowała swoją opowieścią o rodzinie Narwojszów i siedemnastowiecznym Wilnie, a do tego jest napisana wspaniałym, bogatym językiem. Przeczytałam ją właściwie przypadkiem i dlatego chyba mogę ją nazwać największym zaskoczeniem roku.


Jądro ciemności, Joseph Conrad

Wahałam się, czy umieścić tę książkę na liście, bo prawda jest taka, że bardzo opornie mi się ją czytało. Jednak po omówieniu jej jako lektury w szkole i przeczytaniu paru opracowań, dochodzę do wniosku, że zasłużenie nazywa się ją wybitną, bo jej przesłanie i poruszana tematyka są wciąż nie tylko aktualne, ale i cholernie interesujące. Podbijają je jeszcze mroczny, duszny, monotonny klimat, który z łatwością udziela się czytelnikowi.


Tak prezentują się moje ulubione książki przeczytane w 2018. roku — a jak wasze? Czujcie się zaproszeni do tego, żeby opowiedzieć o swoich ulubieńcach w komentarzach albo zostawić linki do blogów. :)

źródło zdjęć

6 komentarzy:

  1. O rany, rany same super książki, które albo czytałam, albo bardzo chcę przeczytać i to, że je lubisz jest świetną reklamą. Oprócz "Jądra ciemności", którego przepraszam ale nie cierpię. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że "Jądro ciemności" trudno pokochać. :D

      Usuń
  2. Widzę, że nic dla mnie :D Ale to chyba wiesz. Fajnie, że nie miałaś aż tak złych książek, aby zrobić TOPkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, no ale weź chociaż spróbuj przeczytać "Hyperiona"... :)

      Usuń
  3. Jądro ciemności wciąż przede mną, chociaż już niedługo! #maturaiscoming

    OdpowiedzUsuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger